Jak to możliwe, że Diego jest już na wolności, za to co zrobił powinien jeszcze długo posiedzieć w więzieniu..
- I co teraz? Przecież na pewno pojawi się w studio - zaczęła Naty.
- Naty spokojnie - powiedział Maxi i objął ją ramieniem. Od razu się zorientował co robi i zabrał szybko rękę. - Mamy jeszcze cały miesiąc wakacji, więc nie myślmy o tym debilu.
- Dobry pomysły - powiedział Andres. - Nie ma sensu zawracać sobie nim głowy. Lepiej pomyślmy, co będziemy robić jutro.
Zaczęliśmy rozmawiać o tym, co będziemy robić, każdy miał milion pomysłów na minutę i w końcu nic nie ustaliliśmy. Posiedzieliśmy jeszcze trochę razem i wszyscy musieli iść do domu, pożegnałam się z wszystkimi i poszłam do salonu, nawet nie zauważyłam, że Fran została.
- Musimy pogadać - powiedziała poważnie. Cholera, to musi być coś bardzo ważnego.
- Chodźmy do mnie, nie wiadomo kiedy wróci mój tata i reszta bandy - uśmiechnęłam się blado. - Louie chodź z nami i tak Ci później powiem - poszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy w trójkę na łóżku, cały czas zastanawiałam się czy chcę usłyszeć to, co Fran ma mi do powiedzenia.
- Tini, wiesz, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką i wcale nie chcę Ci tego mówić, ale wiem, że muszę - zaczęła. - Pewnie dobrze wiecie, że Leon znowu jeździ motocrossem?
- Tak, Ludmi nam powiedziała - powiedziałam cicho.
- No więc odkąd zaczął znowu jeździć, nie miał dla nas prawie w ogóle czasu, poszłam kiedyś z Maxim i Braco na tor, zobaczyć jak jeździ, niestety nie udało nam się zobaczyć go jak jeździ, zobaczyliśmy go jak przytulał się z jakąś dziewczyną. To może nic nie znaczyć, ale wolałam Ci powiedzieć - odruchowo przysunęłam się do Broadway'a, a on nic nie mówiąc po prostu mnie przytulił. Fran trzymała mnie za rękę i też nic nie mówiła, czekała na moją reakcję.
- To by wyjaśniało, dlaczego był ostatnio taki dziwny - powiedziałam smutno. - Ale za nim cokolwiek zrobię, dowiem się o co chodzi. Fran o której on chodzi na ten tor? - trochę się ożywiłam.
- Różnie, ale najczęściej koło 17 - powiedziała moja przyjaciółka.
- Więc jutro o 17 w trójkę idziemy na tor, ale nikomu ani słowa. Jasne? - zagroziłam im palcem, a oni zaczęli się ze mnie śmiać. Wiem, że nasza paczka liczy 13, właściwie już teraz 14 osób, ale Fran i Louie to zdecydowanie moi najlepsi przyjaciele, mogę z nimi porozmawiać o wszystkim, wszystko im powiedzieć i wiem, że zawsze zachowają to dla siebie. Po prostu ich uwielbiam. Fran została u mnie na noc, bo nigdy w życiu nie puściłabym jej samej o tej porze do domu, przegadałyśmy całą noc. Opowiedziała mi o wszystkim ze szczegółami i teraz już dokładnie wiem, co tu się wydarzyło. A skoro juz wróciłam, to czas się wziąć do roboty, żeby wszystko było tak jak dawniej.
Angie
Bardzo długo siedzieliśmy w restauracji i rozmawialiśmy, było bardzo wesoło. Olga próbowała się trochę zbliżyć do Ramallo, ale on zawsze powtarzał "Olgo, przestrzeń osobista" ale ona się nie poddaje i cały czas próbuje, się zbliżyć. Trzymam za nią kciuki. Koło 24, byliśmy znowu w domu u Germana, po drodze kupiliśmy dwie butelki pysznego wina, jak na odpowiedzialnych dorosłych przystało w drodze zdążyliśmy wypić jedną butelkę. W życiu bym się nie spodziewała, że będę się tak dobrze dogadywać z Germanem, zwłaszcza, że na początku unikał mnie jak ognia. Teraz mogę szczerze powiedzieć, że się przyjaźnimy. Pablo jest trochę o niego zazdrosny, bo bardzo dużo rozmawiamy, przede wszystkim o Violi, ale wspominamy także moją siostrę, to jaka była, co robiła, to takie wspaniałe wspomnienia. Pablo nie ma w ogóle powodów do zazdrości, bo kocham go nad życie i nigdy bym go nie skrzywdziła, ale z drugiej strony wcale mu się nie dziwie, też bym się denerwowała jakby on cały czas rozmawiał z jakąś inną kobietą. Mimo to wiem, że dobrze się bawił, ponieważ z Olgą i Ramallo nie sposób nie bawić się dobrze. Kiedy wchodziliśmy w środku nocy do domu Germana narobiliśmy takiego hałasu, że pewnie pół okolicy nas słyszało, matko jaki wstyd. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a po schodach zbiegli Viola, Fran i Broadway. Pewnie sobie pomyśleli, że jesteśmy jacyś nienormalni.
- Tata, co tu się dzieję? - zapytała zaspana.
- Nic córeczko - powiedział bardzo niewyraźnie German. - Po prostu razem ze swoimi przyjaciółmi świętuje nasz powrót z wakacji. Idźcie spać.
- Tini, oni są kompletnie pijani - szepnął Broadway myśląc, że go nie słyszymy.
- Oni myślą, że my się upiliśmy - powiedział wesoło Pablo. - A to dopiero początek - zaśmiał się i zza pleców wyciągnął drugą butelkę wina. Wszyscy zaczęli się śmiać, nawet dzieciaki. Uff całe szczęście, bo już myślałam, że będziemy musieli się jutro nieźle tłumaczyć..
Violetta
W nocy posiedzieliśmy jeszcze trochę z moim tatą i całą resztą, ale szybko się zmyliśmy, bo mieli różne dziwne pomysły. Nie poszliśmy już spać, bo i tak na dole było za głośno, siedzieliśmy w pokoju Broadway'a i gadaliśmy. Fran dużo nam opowiadała o Marco, jest w nim naprawdę zakochana, ale ostatnio ciągle się kłócą i rzadko się spotykają.
- Musimy coś z tym zrobić - powiedział Louie. - Mam pomysł! Potrójna randka.
-Myślisz, że to się uda? - zapytała zrezygnowana Fran. - Nie chcę być pesymistką, ale Leon nie ma ostatnio na nic czasu, Marco wiecznie pracuje w klubie karaoke albo łazi gdzieś z Napo i chyba tylko Cami będzie chętna, chociaż też nie była bym taka pewna, bo może będzie chciała spędzić z Tobą trochę czasu sam na sam.
- Fran.. - zaczęłam. - Jaka Ty się zrobiłaś marudna. Zapytać możemy, najwyżej się nie zgodzą, wtedy Louie i Cami pójdą na randkę, a Ty i ja pójdziemy gdzieś razem, bez chłopaków.
- No dobra - powiedziała i uśmiechnęła się do nas, a potem wyciągnęła telefon i pokazała mi zdjęcie. - Zrobiliśmy je jak wieczorem zasnęłaś, zobacz jaka jesteś kochana.
- Wiecie, że już jest 5:30 - powiedziałam nadal się śmiejąc.
- No co Ty? - krzyknęli równocześnie.
- Czas na śniadanko - powiedział Louie.
- O czym Ty marzysz, Olga pewnie śpi po całonocnej imprezie - powiedziałam i znowu zaczęłam się śmiać, bo zrobił śmieszną minę.
Jak już się trochę uspokoiliśmy, po cichu zeszliśmy na dół sami zrobić sobie śniadanie. Chcieliśmy sprawdzić gdzie są wszyscy i długo nie musieliśmy ich szukać, spali w salonie. Angie spała przytulona do Ramallo, który przytulał się do mojego taty, który wtulony był w Pablo, który przytulał się do Olgi, po prostu przekomiczny widok. Zaczęliśmy się tak głośno śmiać, że sami na siebie dziwnie spojrzeliśmy, ale nadal się śmialiśmy. Oni tak śmiesznie wyglądali. A najlepsze jest to, że nawet nie zareagowali na nasze hałasy.
- Ale będą mieli kaca - powiedział Louie i wskazał na stół, na którym stało chyba z 10 butelek po winie.
Trochę wczoraj popłynęli, ale nieważne. Ciesze się, że tak fajnie się bawili. Poszliśmy wreszcie do kuchni zjeść śniadanie, bo byliśmy potwornie głodni. Zrobiłyśmy z Fran tosty, a Broadway się przyglądał i mówił nam co mamy dodawać, a czego nie. Leń jeden, nawet palcem nie kiwnął, a zjadł ich najwięcej. Jeszcze trochę posiedzieliśmy razem i poszłam odprowadzić Fran. Droga od mojego domu do jej domu trwa jakieś 10 minut, ale my jak zwykle szłyśmy chyba z godzinę jak nie dłużej. Nigdy nam się nie spieszyło, chociaż byłyśmy ze sobą odkąd wczoraj wylądowaliśmy, przegadałyśmy całą noc, to i tak miałyśmy sobie jeszcze tyle do powiedzenia. Gadałyśmy ze sobą nie zwracając uwagi na to, co dzieje się w koło nas, no bo w sumie co może dziać się o 10 rano w niedziele.. Nagle wpadłyśmy na jakąś dziewczynę, właściwie to ona wpadła na nas,wybąkała krótkie "przepraszam" i pobiegła przed siebie, a Fran cały czas się za nią oglądała.
- Fran, wszystko okej ? - zapytałam trochę zaniepokojona.
- Nie.. To znaczy tak.. - zaczęła się jąkać. - Nie dam sobie za to ręki uciąć, ale wydaje mi się, że to była ta sama dziewczyna, którą widziałam wtedy na torze z Leonem - powiedziała wreszcie.
- Nawet jej się nie przyjrzałam - powiedziałam spokojnie. - Nieważne. Pójdziemy dzisiaj na tor i wszystko się wyjaśni - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Właśnie - odpowiedziała mi uśmiechem. Szłyśmy dalej przed siebie, kiedy nagle przed nami stanął Marco. Pojawił się tak szybko, że mogłabym przysiąc, że wyrósł spod ziemi.
- Fran, możemy pogadać? - zapytał poważnie.
- To ja spadam - uścisnęłam ich po kolei i poszłam w swoją stronę. Mają trochę problemów, Fran mi opowiadała, więc wolałam zostawić ich samych, muszą pogadać.
Francesca
- Jasne - powiedziałam delikatnie się uśmiechając.
- Wiem, że ostatnio było dziwnie między nami.. - zaczął. Dobrze, że przeszedł od razu do konkretów, bo nie chciałoby mi się słuchać jakiś durnych historyjek wyssanych z palca. - I dobrze wiem, że to była przede wszystkim moja wina, ale chciałbym to naprawić, żeby było tak jak kiedyś..
- Też bym chciała.. - szepnęłam. Marco bardzo mocno mnie przytulił, tak bardzo mi tego brakowało. Wystarczył jeden jego dotyk i cała moja złość odpłynęła gdzieś daleko.
- Umówisz się ze mną na randkę? - zapytał całując mnie w głowę.
- Oczywiście - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. - Była bym głupia, gdybym nie umówiła się z takim przystojniakiem - zaśmiał się.
- To co dzisiaj o 17?
- Dobrze.. - odpowiedziałam, ale zawahałam się.
- Coś nie tak ? - zapytał zmartwiony.
- Po prostu umówiłam się już z Violą, ale odwołam to, na pewno mnie zrozumie - uśmiechnęłam się.
- Chodź odprowadzę Cię do domu - powiedział i złapał mnie za rękę. Już tak dawno nie chodziłam z nim za rękę. Ostatnio ciągle chodziliśmy gdzieś całą paczką i on szedł z chłopakami, a ja z dziewczynami, a jak już się spotykaliśmy sam na sam, to ciągle się o coś kłóciliśmy. Dobrze, że już jest lepiej.
W tym samym czasie
Violetta
Trochę mi głupio, że schowałam się za płotem i ich podsłuchiwałam, ale musiałam się dowiedzieć czy się pogodzą czy nie. Fran to moja najlepsza przyjaciółka, martwię się o nią. Na szczęście dogadali się i idą na randkę, a na tor pójdę z Broadway'em. Miałam się odwrócić i iść do domu, kiedy wpadłam na kogoś. Spojrzałam się na niego i pomyślałam "Ja to mam szczęście.."
- Stęskniłaś się? - zapytał
- Za tobą? - rzuciłam z ironią. - Zupełnie zapomniałam, że istniejesz.
- Viola nie bądź nie miła, przecież wiem, że tęskniłaś - uśmiechnął się do mnie i chciał mnie przytulić.
- Zostaw mnie w spokoju - krzyknęłam i pobiegłam szybko do domu. Do domu wpadłam jak burza i prawie staranowałam Broadway'a.
- Tini, co się stało? Goni Cię ktoś? - zapytał zmartwiony.
- Nie - wysapałam, trochę się zmęczyłam, chociaż droga była krótka. - Spotkałam go..
- Kogo? - zapytał zdziwiony, zupełnie nie wiedział o kogo mi chodzi.
- Diego - powiedziałam cicho.
- CO? - krzyknął, a z gabinetu wyszedł mój tata.
- Co tu się dzieje? Czemu krzyczysz? - zapytał patrząc na Broadway'a. Trzymał się za głowę, pewnie go bolała po wczorajszej imprezie. Uśmiechnęłam się do siebie, nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie.
- Nic tato, właśnie idziemy na górę - powiedziałam szybko i pociągnęłam kuzyna za rękę w stronę schodów.
Kiedy byliśmy już w moim pokoju, usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy gadać.
- Gdzie go widziałaś ? - zapytał Broadway, widziałam, że był wkurzony, ale też zmartwiony.
- Niedaleko domu. Byłam odprowadzić Fran, ale pojawił się Marco, więc poszłam i wtedy na niego wpadłam - wytłumaczyłam. - Jak gdyby nigdy nic chodzi sobie po ulicy..
- Tini, spokojnie - powiedział Louie i mnie przytulił. - Nie przejmuj się tym frajerem. Jest jaki jest, ale nas już to nie dotyczy i miejmy nadzieję, że nie będzie się wtrącał w nasze życie - uśmiechnął się do mnie.
- Racja. Nie będę sobie zawracać głowy tym głupkiem. Na tor idziemy we dwójkę, bo Fran ma randkę z Marco - uśmiechnęłam się.
- No wiesz.. - zaczął się jąkać. - Jakby to powiedzieć...
- Umówiłeś się z Cami i nie możesz iść ze mną - powiedziałam za niego, pokiwał tylko głową, a ja zaczęłam się z niego śmiać. - Trudno, pójdziemy kiedy indziej.
Siedzieliśmy jeszcze trochę u mnie w pokoju i gadaliśmy, o wszystkim, ale przede wszystkim o jego randce z Cami. Pierwszy raz widziałam go takiego zestresowanego, jakby szedł na pierwszą randkę. Ale znowu przygotował dla niej mega romantyczną randkę, co prawda w domu, ale zawsze. W całym swoim pokoju powiesił granatowy materiał, na który przyczepił błyszczące gwiazdy, to wyglądało jak prawdziwe niebo. Coś cudownego, pożyczył od mojego taty rzutnik i będą oglądać ulubiony film Cami. Aaa, no i zapomniałam dodać, że ma przygotowane płatki róży, które rozsypie na ziemi, a z poduszek jakie znalazł w domu zrobił taki przytulny kącik do siedzenia. Jak to jej się nie spodoba, to chyba własnoręcznie ją uduszę. Jak już zaprezentował mi swój pokój i opowiedział o reszcie byłam zachwycona.
- Jest cudownie, na pewno jej się spodoba - uśmiechnęłam się do niej. - Znamy się tyle lat, ale nie wiedziałam, że jesteś takim romantykiem.
- A widzisz - pokazał mi język. - Takie rzeczy zachowuję dla siebie.
- I Cami - zaśmiałam się. - Na którą się umówiliście?
- Na 16, bo o 19:30 podobno wszyscy spotykamy się w Resto - powiedział.
- Dobrze wiedzieć - uśmiechnęłam się. - Idę do Olgi, a Ty się przygotuj, bo już jest 15.
Zeszłam na dół zobaczyć, co robi Olga, ale zamiast niej znalazłam tylko karteczkę. "Jesteśmy u Angie i Pablo. Nie wrócimy późno. Olga, Ramallo i tata" Jeszcze trochę i nie będą mogli bez siebie żyć, ale fajnie, że się przyjaźnią. Bardzo mnie to cieszy.
Camila
Umówiłam się dziś z Broadway'em, tak bardzo się cieszyłam, już dawno nie byliśmy na randce. Zawsze spotykaliśmy się całą paczką, uwielbiam tych ludzi, ale to chyba normalne, że chciałabym spędzić trochę czasu ze swoim chłopakiem. Jednak, to co najbardziej mnie zdziwiło to, to że na tą randkę zaprosił mnie do domu, mam nadzieję, że nie będziemy siedzieć w jego pokoju i gadać albo siedzieć w pokoju u Violi w trójkę. Chociaż nieważne, ważne, że spędzę z nim trochę czasu. Byłam już pod domem Violi więc zadzwoniłam do drzwi. Wcale się nie zdziwiłam, że to właśnie moja przyjaciółka mi otworzyła.
- Hej Cami - uśmiechnęła się. - Na początek powiem, że to ja Ci otworzyłam, bo Louie mnie o to poprosił, a nie dlatego, że jak na pewno pomyślałaś, jest leniwy i nie chciało mu się zejść - zaśmiała się.
- Hej. Rzeczywiście, to była pierwsza myśl w mojej głowie - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Broadway czeka na Ciebie u siebie w pokoju, udanej randki - powiedziała i przytuliła mnie, a ja poszłam do pokoju swojego chłopaka. Zapukałam cicho i usłyszałam 'proszę'. Weszłam do środka i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Byłam w tym pokoju milion razy, ale jeszcze nigdy nie było tu tak cudownie.
- Tu jest pięknie - szepnęłam i podeszłam do Broadway'a. - Dziękuję - powiedziałam i pocałowałam go.
Violetta
"Maxi do mnie zadzwonił, żeby zapytać czy będę w Resto, jest już 19, a to znaczy, że za chwilę wychodzimy. Ciesze się, znowu będę spędzać dużo czasu ze znajomymi. Zastanawiam się tylko, czy mówić im o tym, że rozmawiałam z Diego.. Chciałam dziś spotkać się z Leonem, próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał. Trochę zaczęłam się martwić, ale domyśliłam się, że na pewno jest na torze, dlatego nie odbiera. Jak skończy jeździć, to zadzwoni. Pamiętniczku pokażę Ci jakie słodkie zdjęcie wczoraj zrobiłam Oldze, Ramallo i tacie.
HAHA!! Dobrze, że nie pamiętają o tym, że zrobiłam im zdjęcie, bo kazaliby mi je usunąć, a tak mam chociaż pamiątkę. Zaraz przyjdzie do mnie Naty i razem pójdziemy do Resto, ale najpierw chce z nią pogadać o Maxim. O dzwonek do drzwi, to pewnie ona. Później coś jeszcze napiszę."
- Hej - powiedziałam otwierając dziewczynie drzwi.
- Hej - uśmiechnęła się delikatnie. - Dobrze, że zadzwoniłaś, chciałam z Tobą pogadać - powiedziała wchodząc. Przytuliłam ją szybko i poszłyśmy do mojego pokoju.
- Naty, co się dzieje? - zapytałam zmartwiona.
- Wiesz, że się rozstaliśmy, ale ja nie mogę się z tym pogodzić - powiedziała ze łzami w oczach. - Sama nie wiem jak to się stało.
- Opowiedz mi wszystko od naszego wyjazdu - powiedziałam i objęłam ją ramieniem.
- Dobrze - odparła ocierając łzy. - Kiedy wyjeżdżaliście wszystko było dobrze i przez jakieś 3 dni po waszym wyjeździe też było fajnie, ale potem Maxi zaczął ciągle spotykać się z chłopakami, więc jak chciałam się z nim spotkać, to zawsze byli z nami chłopacy. Powiedziałam mu, że chciałabym czasami się z nim spotkać sam na sam, to raz się ze mną umówił i przez chwilę było tak jak kiedyś, ale później znowu zaczęło być tak jak przed tą randką. Więc stwierdziłam, że na siłę nie będę go zmuszać i zaczęłam spotykać się z dziewczynami, nie dzwoniłam do niego, nie pisałam, żeby się spotkać, tylko spędzałam czas z przyjaciółkami i wtedy sobie o mnie przypomniał. To on zaczął dzwonić, chciał się spotykać. No więc się z nim spotkałam, a on zaczął mi robić wyrzuty, że nie mam dla niego czasu, że więcej czasu spędzam z Cami, Fran i Ludmi i o wszystko miał pretensje, więc w złości powiedziałam "Jak Ci się nie podoba, to zawsze możesz zmienić dziewczynę.." a on powiedział, że skoro tak, to to koniec.. Fran próbowała mi pomóc, wstawiła się za mną i w ogóle i dlatego ona zaczęła się kłócić z Marco, bo on nie widział nic złego w zachowaniu Maxi'ego. Przeze mnie prawie rozpadł się jej związek. Jestem taka głupia, że wtedy powiedziałam to jedno zdanie, które zniszczyło wszystko - powiedziała jednym tchem.
- Fran i Marco dziś się pogodzili, więc o to nie musisz się martwić - powiedziałam przytulając ją mocniej. - Nie jesteś głupia, po prostu byłaś na niego zła, każdy by tak zareagował. Ale musicie porozmawiać, bo na pierwszy rzut oka widać, że cały czas się kochacie. Widziałam jak Maxi na Ciebie patrzy. Zrobię wszystko żebyście byli szczęśliwi - uśmiechnęłam się do niej delikatnie. Odpowiedziała mi lekkim uśmiechem. No to teraz mam misję do wykonania: Pogodzić Naxi!
- Tini! - usłyszałam Broadway'a. - Pospiesz się, za 5 minut mamy być w Resto.
- Ale się zagadałyśmy - powiedziała Naty. - Szybko przebierz się, a ja zejdę do nich na dół.
Naty wyszła, a ja wyjęłam z szafy bluzkę i spódniczkę. Kiedy zakładałam bluzkę zerwał mi się łańcuszek od Leona. Cholera jeszcze tego brakował, byłam na siebie zła, że go popsułam, ale nie miałam czasu, żeby szukać nowego łańcuszka, na którym mogłabym powiesić tą cudowną zawieszkę. Niestety muszę iść bez naszyjnika.. Złapałam torebkę i szybko zbiegłam na dół, żeby na mnie nie krzyczeli, że tak długo muszą czekać.
- Nareszcie - powiedział Broadway, kiedy do nich podeszłam. - Ile można czekać?
- Nie przesadzaj - powiedziała Cami. - Stałeś tu całe 2 minuty. Chodźmy.
Poszliśmy do Resto, na szczęście mieliśmy bardzo blisko. Kiedy doszliśmy byli już wszyscy, oczywiście nie obyło się bez "Gdzie wy byliście?" albo "Czekamy i czekamy" no ale jak już skończyli się czepiać mogliśmy się z nimi przywitać i usiąść do stołu. Podeszłam do Leona i pocałowałam go w policzek.
- Hej przystojniaku - szepnęłam mu do ucha, a on się uśmiechnął.
- Cześć ślicznotko - przytulił mnie. - Gdzie masz naszyjnik?
- Spieszyłam się i zerwał mi się łańcuszek. Przepraszam. - powiedziałam smutno. - Muszę w domu poszukać nowego łańcuszka - Leon przytulił mnie jeszcze mocniej, całe szczęście nie gniewa się.
- Dobra gołąbeczki, skończcie już - powiedział uśmiechnięty Napo. - Nie jesteście tu sami.
- Po prostu nam zazdrościsz - powiedział Leon i pokazał mu język.
- Leoś jeszcze powiedz, że jesteś przystojny - zaśmiał się Tomas.
- Oczywiście- odparł Leon. - Jestem przystojny, nie? - zapytał się mnie, a my zaczęliśmy się z niego śmiać. Tak bardzo brakowało mi takich chwil, kiedy byliśmy wszyscy razem, śmialiśmy się, każdy każdego przedrzeźniał, normalnie kocham tych ludzi. Ale wiedziałam, że muszę im powiedzieć o Diego. Przecież gdyby się tu pojawił mógłby powiedzieć, że byłam z nim na spacerze albo na randce i wszystko by popsuł. Znowu. Do tego nie dopuszczę.
- Muszę wam coś powiedzieć.. - zaczęłam.
- Coś się stało? - zapytał przestraszony Braco.
- No mów Tini, wyglądasz na przerażoną - dodała Ludmi.
- Bo jestem - powiedziałam. - Jak wracałam dziś od Fran, to wpadałam na Diego
- CO?! - krzyknęli wszyscy, a reszta ludzi dziwnie się na nas spojrzała.
- Czego chciał? - zapytał Maxi.
- Chciałem porozmawiać - powiedział Diego, który pojawił się za nami znikąd. - Niestety Viola uciekła do domu i nie mogłem sobie z nią porozmawiać. Naprawdę nie wiem dlaczego mnie tak nie lubicie. Wiem, co zrobiłem i głupio mi z tym, dlatego chciałem was wszystkich przeprosić. Nie róbcie takich min, w więzieniu miałem dużo czasu na przemyślenia i doszło do mnie jaki byłem dla innych, dlatego postanowiłem się zmienić. Jeszcze raz was za wszystko przeprasza - powiedział i wyszedł a my jeszcze przez pięć minut siedzieliśmy zszokowani, co chwilę patrząc jeden na drugiego. O co tu chodzi, naprawdę się zmienił czy to kolejna gra z jego strony. O co tu chodzi?
- Jak myślicie, o co mu chodzi? - zapytała Fran.
- Zupełnie nie wiem, ale wyglądał tak jakby mówił szczerze - powiedziała Lena.
- Chyba, że tak świetnie zagrał, żeby nas zmylić, a za naszymi plecami znowu coś knuje - dodał Tomas.
- Jedno jest pewne - powiedziałam. - Diego wrócił, a to oznacza kłopoty, nie ważne czy się zmienił czy nie. Musimy nawzajem się pilnować i wszystko będzie okej - uśmiechnęłam się do nich.
- Masz rację - powiedział Andres. - Razem damy radę.
Dalej siedzieliśmy w Resto, znowu zaczęliśmy się śmiać, żartować, nikt nie myślał o tym, że pół godziny temu był tu Diego, ze swoimi przeprosinami. Poszliśmy do klubu karaoke, w którym pracuje Marco, zaczęliśmy się bawić. Śpiewać, tańczyć, wygłupiać się, jak byśmy byli dziećmi, a najlepsze jest to, że wcale nie musiałam rozmawiać z Maxim, sam podszedł do Naty, wziął ją na bok, chciał z nią porozmawiać na osobności, ale my nie spuszczałyśmy ich z oczu i dosłownie 5 minut później Naty rzuciła mu się na szyję, to znaczy, że się pogodzili. Oczywiście jak Naty nam o tym mówiła, to udawałyśmy, że o niczym nie wiemy, ale od razu się zorientowała, że podglądałyśmy. Zaczęłyśmy skakać i piszczeć jak nienormalne, ale nikt nie zwracał na nas uwagi, w końcu byliśmy na imprezie. Kiedy się trochę opanowałyśmy podeszłyśmy do chłopaków, siedzieli na kanapach, od razu usiadłyśmy koło nich, ale żeby było śmiesznie specjalnie podeszłyśmy nie do swoich chłopaków i zaczęłyśmy się do nich przytulać. Lena poszła do Broadway'a, ja do Maxiego, Fran do Leona, Ludmi do Braco, Cami do Tomasa, a Naty do Marco. Zupełnie nie wiedzieli co zrobić, mieli takie miny, że nie mogłyśmy wytrzymać i znowu zaczęłyśmy się śmiać jak nienormalne.
- ŻARTOWAŁYŚMY!! - krzyknęłyśmy razem i każda poszła do swojego chłopaka. Chyba odetchnęli z ulgą, bo wyraźnie się rozluźnili.
- W ogóle, to Lena się wam nie pochwaliła, ale będzie z nami chodzić do studio - powiedział Braco, przytulając dziewczynę do siebie.
- Poważnie? - zapytała Cami. - To super, bardzo się cieszę - wstała i podeszła uścisnąć dziewczynę, wszyscy zaczęliśmy robić to samo, śmiesznie to wyglądało, bo biedna Lena stała, a przed nią ustawiło się 13 osób i każdy po kolei podchodził ją uścisnąć, oczywiście nie zrobiliśmy tego raz, kolejka się powtarzała chyba z 5 razy, a my mieliśmy przy tym ubaw po pachy. W końcu daliśmy sobie spokój, bo już nie chciało nam się chodzić w kółko i znowu usiedliśmy na kanapach. Nagle do głowy przyszła mi dziwna myśl, zawsze jak tu jesteśmy coś się dzieje albo mieliśmy jakieś problemy z Diego albo ktoś się tu kłócił.. A dzisiaj taki spokój, no ale w sumie to dobrze, tak jest lepiej.
- Tini.. - szepnęła do mnie Fran. - Chodź ze mną do łazienki - uśmiechnęłam się do niej i wstałam z kanapy.
Poszłyśmy do łazienki i stwierdziłam, że to jest dobry moment, żeby wypytać ją o randkę z Marco.
- Jak randka? - zapytałam
- Skąd wiesz, przecież nie.. - zaczęła Fran. - Podsłuchiwałaś! - powiedziała oskarżycielsko i uśmiechnęła się. - Było cudownie, byliśmy na spacerze, dużo rozmawialiśmy, wszystko sobie wyjaśniliśmy, już wszystko jest dobrze.
- Cieszę się - powiedziałam i przytuliłam ją. - Ale zapomniałaś mi powiedzieć, że zaczęliście się kłócić, bo wstawiłaś się za Naty - powiedziałam.
- Kto Ci o tym powiedział? - zapytała zdziwiona.
- Naty. Była dziś u mnie i mi opowiedziała, co się stało.
- Mogłam Ci powiedzieć, ale to nie tylko dlatego. Teraz to już jest zupełnie nieważne. Wszystko jest dobrze i niech tak jest jak najdłużej - powiedziała szeroko się uśmiechając.
- Dokładnie - poparłam moją przyjaciółkę. - Wracajmy, bo zaraz będą się zastanawiać gdzie jesteśmy - wyszłyśmy z łazienki i poszłyśmy w stronę naszych przyjaciół. Usiadłyśmy na kanapie i dołączyłyśmy do rozmowy. Kiedy podeszła do nas jakaś dziewczyna.
- Tu jesteś Leon, szukałam Cię - powiedziała i przytuliła się do niego.
- Lara, co Ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony. Wszyscy już stali i patrzyli się na tą dziwną sytuację. Przysunęłam się bliżej Fran i Broadway'a, a oni od razu mnie przytulili.
- Nie udawaj, że nie wiesz - powiedziała dziewczyna. - Przecież się umówiliśmy, zapomniałeś?
To niemożliwe, ale raczej się nie przesłyszałam, bo od razu poczułam jak Louie mocniej mnie przytula.
- Leon.. - szepnęłam, ale nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej, miałam gulę w gardle i łzy w oczach. To nie może być prawda, muszę się obudzić, to na pewno zły sen.. Co tu się dzieje? Nie miałam już siły tak stać i patrzeć na to wszystko, wyrwałam się z uścisku Broadway'a i wybiegłam z klubu, biegłam przed siebie ile sił w nogach, byle jak najdalej. Niestety nic nie widziałam, bo cały czas płakałam, więc szybko się zatrzymałam i usiadłam na ziemi. Po chwili pojawili się moi przyjaciele, najpierw przybiegł Maxi, od razu mnie przytulił, a ja wtuliłam się w niego z całych sił, potrzebowałam tego, zaraz za nim przybiegła cała reszta, wszyscy usiedli jak najbliżej mnie i po prostu byli, nic nie mówili. Byłam im za to wdzięczna..
Leon
- Co Ty sobie wyobrażasz? - wrzasnąłem na Lare.
- O co Ci chodzi? - zapytała zdziwiona. - Przecież się umawialiśmy.
- Owszem. Umówiliśmy się na jutro, na torze, na wyścig, a nie na jakąś głupią randkę. Dobrze wiesz, że mam dziewczynę i ona jest dla mnie wszystkim. Przez Ciebie mogę ją stracić - darłem się jak nienormalny.
- Uspokój się, wszyscy się na Ciebie patrzą - powiedziała i przytuliła mnie.
- Mam to gdzieś - powiedziałem trochę spokojniej. - Zostaw mnie w spokoju - dodałem i odepchnąłem ją delikatnie od siebie. Teraz muszę znaleźć Viole i z nią porozmawiać. Szybko wybiegłem z klubu i pobiegłem w kierunku jej domu. Na szczęście nie byli daleko, siedzieli w parku, wszyscy razem i milczeli. Jako pierwsza zauważyła mnie Fran, szybko się podniosła i podeszła do mnie.
- Co Ty robisz? - powiedziała z wyrzutem. - To ta dziewczyna z toru?
- Tak - odpowiedziałem szczerze. - Skąd wiesz?
- Już Cię z nią widziałam - powiedziała. - Co to miało być?
- Nie wiem, przysięgam, że się z nią nie umawiałem. To znaczy mieliśmy się jutro ścigać i tylko na to się umawialiśmy, chciałem was wszystkich zaprosić. No ale teraz wszystko się popsuło. Co ja mam zrobić Fran? - zupełnie nie wiedziałem, co mam zrobić. Wszystko zniszczyłem, jestem taki głupi. Kiedy stałem z boku z Fran nasi przyjaciele nagle zaczęli się ruszać, z samego środka wyszła Viola i stanęła przede mną.
- Leon.. - zaczęła cicho, ale widziałem, że ciężko jej cokolwiek powiedzieć, cały czas hamowała łzy wypływające z oczu. Boże znowu przeze mnie płacze.. Broadway i Maxi stali za nią jak ochroniarze i patrzyli się na mnie złowrogo, wcale im się nie dziwię.
- Viola, to nie tak jak myślisz - powiedziałem wreszcie.
- A jak? - powiedziała cały czas patrząc mi w oczy.
- Umówiłem się z nią na jutro, na wyścig. Nie umawialiśmy się na żadną randkę, nie wiem co ona sobie ubzdurała. Owszem spędzałem z nią dużo czasu jak byłaś w Barcelonie, ale to tylko koleżanka nic więcej. Przysięgam.
- Skoro to tylko koleżanka, to czemu spędzałeś z nią tak dużo czasu? Czemu nie odbierałeś telefonów, nie odpisywałeś na sms-y, nie spotykałeś się z naszymi przyjaciółmi? - kiedy to mówiła, łzy z jej oczu leciały już strumieniami wcale ich nie powstrzymywała. - To chyba ktoś więcej niż koleżanka.. - powiedziała cicho.
- Nie. Przyznaję zawaliłem, nie miałem ostatnio czasu na nic innego i wolałem jeździć na torze i spotykać się z Larą, ale tylko dlatego, że ona tak dobrze zna się na motocrossie, dobrze mi się z nią rozmawiało, nic więcej nas nie łączy - powiedziałem smutno. - Proszę uwierz mi, jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham Cię - chciałem ją przytulić, ale się odsunęła. Tak bardzo ją zraniłem, znowu. Jestem głupi. - Viola powiedz coś..
- Co mam powiedzieć? Strasznie mnie to boli, bo nie wiem, co się u Ciebie działo przez te dwa tygodnie. Jaką mogę mieć pewność, że na pewno traktujesz ją tylko jak koleżankę? Może tylko tak mówisz, a tak naprawdę ona Ci się podoba, tylko nie chcesz się przyznać. Gdyby Fran mi nie powiedziała, że Cię z nią widziała na torze, to byś mi pewnie tego nie powiedział. Ja też Cię kocham, ale sama nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Naprawdę Ci ufam, ale mam tylko Twoje słowa, a nie wiem czy one cokolwiek dają - powiedziała cicho i smutno. Przynajmniej wiem, co myśli i że mnie kocha.
- Co zrobimy? - zapytałem podchodząc do niej bliżej, nie odsunęła się. - Viola?
- Przepraszam - powiedziała i odeszła. Co ja najlepszego zrobiłem..
Błagam nie bijcie mnie za to, że tak długo musiałyście czekać na rozdział.
Przepraszam, że dopiero dodaję nowy rozdział, ale ostatnio w ogóle nie miałam czasu, na nic. Postaram się dodawać regularnie rozdziały, ale nie wiem jak to będzie, bo zaczęłam pracować..
Za to, że tak długo i cierpliwie czekałyście macie dłuuuuuuugi rozdział ;D
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :) Jak myślicie jak dalej potoczą się losy Leonetty?
Obiecuję, że jutro dodam nowy !
MartuLLa.
Super rozdział. Mi się nawet taki długi podoba;-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://viluija.blogspot.com/
Nie będę biła a uduszę
OdpowiedzUsuńCoś ty najlepszego zrobiła? Oczywiście o prócz rozdziału
TY WREDNA NIEMIŁA WIEDŹMO . -.-
OdpowiedzUsuńJak ty tak możesz, tak po prostu, z czystym sumieniem rozdzielić mi Leonettę, hę ? >Foch<
Dobra odwołuję foszka, bo chcę rozdział. :>
Buziak,
Velvet .xx
Warto było czekać na taki świetny i długi rozdział :)
OdpowiedzUsuńAle się upili :P
Ciekawe czy Diego się naprawdę zmienił ;>
Czekam na następny. Oby Violka wybaczyła Leonowi.
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńWarto było czekac oj było warto rozdział jest fenomenalny !! Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńTy potworze ! Dobra, odwołuję to :P Masz szczęście, że rozdział długi :D Najlepszy German, Rammalo i Olga na zdjęciu :P Szkoda, że Leon i Viola się pokłócili :(
OdpowiedzUsuńAle dlugasny rozdzial! Super! Chce takie zawsze *.*
OdpowiedzUsuńJak to, pracujesz? Skonczylas juz 16 lat? :D
Jejku… Leonetta! Co to sie narobilo!
A moze niech Lara bedzie w zmowie z Diego? To moj pomysl, jak uzyjesz, napisz, ze monj i podaj adres mojego bloga :3
Jejku… Naxi, Franco <3
Ouu, ale z Louiego romantyk :****
Haha, ale mieli kaca! Az 10 butelek wina? Woooooow! Ale kokse :D hardkorowy koksu to kazdy z nich :D
http://violetta-story.blogspot.com -zapraszam! Nowy rozdzial :)
Nie wierze... Przez ciebie się popłakałam. Twoje opowiadanie jest sto razy lepsza niż jakaś książka. Czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału po prostu ja uwielbiam twoje opowiadanie i jestem z tobą prawie od początku czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPS zapraszam do mnie leonettaxd.blogspot.com
Jak mi nie pogodzisz Leonetty to będę biła!!!
OdpowiedzUsuńDrugie zdjęcie <3 [olga, ramallo, german :D]
OdpowiedzUsuńDawaj mi tu Leonettę !!
Kochana, kiedy nowy rozdział??? ;)
OdpowiedzUsuńCzekam!!! x.x
http:/violetta-story.blogspot.com -zapraszam! Nowe rozdziały ;)
Obudź się!
OdpowiedzUsuńChcemy rozdział :D
kiedy nowy?
OdpowiedzUsuńno właśnie kiedy już jest 3.06.13 kiedy ?
UsuńJak nie pogodzisz Leonetty to będę BIŁA >FOCH<
OdpowiedzUsuńŻARTUJĘ>>>
Kiedy następny już nie mogę się doczekać. O, nie! Leonetta...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń