- Fran.. - zaczął Luca. - Przepraszam, że Ci to robię, ale musisz zrezygnować ze studio.
- Co? Nie to nie możliwe - miałam łzy w oczach. - Dlaczego?
- Nie stać nas na Twoją szkołę. Resto jest strasznie zadłużone - powiedział smutno. - Muszę to wszystko pospłacać, więc nie będę miał pieniędzy na czesne.. - świat mi się zawalił, wiedziałam, że ostatnio musimy inwestować w Resto więcej niż zawsze, zresztą występowaliśmy tutaj, żeby zebrać trochę kasy, ale nie myślałam, że tak to się skończy. Nie chcę rezygnować ze studio, nie mogę..
- Fran, nie martw się, coś wymyślimy - powiedziała Naty i mnie przytuliła. - Został tylko miesiąc szkoły, później mamy wakacje i pomożemy wam w Resto.
- Właśnie - powiedział Napo. - Będziemy pracować jako kelnerzy, nie będziesz nam musiał płacić i trochę odbudujesz kondycję Resto. Będzie dobrze, a Fran nadal będzie mogła chodzić do studio - uśmiechnął się do nas.
- Będziemy też organizować różne występy, konkursy dla najmłodszych - dodała Ludmi. - Na pewno wyjdziecie na prostą i wszystko będzie jak dawniej.
- Możemy też zorganizować letnią szkółkę tańca i śpiewu dla dzieci - powiedziała Viola. - Będziemy ich uczyć tańczyć i śpiewać, dzięki temu sami będziemy ćwiczyć a pieniądze z kursu przeznaczymy na Resto. Co wy na to?
- Genialny pomysł - powiedział Broadway. - Luca musisz się na to zgodzić.
- Oczywiście, że się zgadzam. I bardzo wam dziękuję za zaangażowanie, to wiele dla mnie znaczy - uśmiechnął się do moich przyjaciół.
- Mam pomysł - krzyknęła Tini. - Pogadam z Pablo, żeby Luca wystąpił z nami na rocznicy studio, trochę się zareklamuje i będzie nam łatwiej przyciągnąć klientów - uśmiechnęła się do mnie. Genialny pomysł.
- Zauważyliście, że Tini ma ostatnio tylko dobre pomysły - zaśmiałam się, a reszta razem ze mną.
- No wiecie, ma się swoje zdolności - powiedziała rozbawiona Viola. - Poza tym, ktoś musi je mieć, skoro wy ich nie macie.
Tydzień później.
Violetta
"Wszyscy odzyskaliśmy już dawne głosy, po chrypkach nie ma śladu. Zaczęliśmy próby, które wychodzą nam świetnie. Najgorzej idzie nam na zajęciach u Gregorio, cały czas na nas krzyczy i nic nam nie wychodzi, a jak tańczymy sami to jest super. Marco nam wczoraj powiedział, że nie może z nami wystąpić, trochę szkoda, ale ma swoje prywatne sprawy i rozumiemy to. Naty też z nami nie wystąpi, coś jej się stało w kostkę, na zajęciach u Gregorio i musi chodzić o kulach. Cały czas mamy nadzieję, że do występu jej przejdzie i zaśpiewa z nami.. Louie mieszka z nami już tydzień, atmosfera w domu bardzo się zmieniła, jest niesamowicie wesoło. Broadway z tatą cały czas żartują, wszyscy ciągle się śmiejemy. Kiedyś tata kręcił nosem jak przychodziło do mnie dużo osób, teraz dom cały czas jest pełny, odkąd Louie się wprowadził, cały czas ktoś do nas przychodzi. A mój tata cały czas powtarza "Ten dom jest otwarty dla młodzieży", a skoro to mówi, to razem z Broadway'em to wykorzystujemy. Fajnie, że z nami mieszka, przynajmniej nie czuję się taka samotna.
Pamiętniczu, to ja i mój najlepszy pod słońcem kuzyn !!! Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, staliśmy się "NAJLEPSZYMI PRZYJACIÓŁKAMI", specjalnie napisałam przyjaciółkami, bo robimy razem dosłownie wszystko, ostatnio byliśmy nawet na zakupach i nie uwierzysz, Louie przymierzał sukienkę, żałuję, że nie zrobiłam mu zdjęcia, ale nie byłam w stanie, bo za bardzo się śmiałam. Cami cały czas chodzi i mi dziękuję, za to, że załatwiłam, żeby Broadway u nas mieszkał, dzięki temu może się z nim spotykać i widzę jacy są razem szczęśliwi. W ogóle Braco ostatnio mi powiedział, że jest z Leną. EXTRA !! Bardzo się cieszę, bo kiedyś z Fran ich śledziłyśmy i wyglądali razem uroczo *.* Wiem jesteśmy trochę zakręcone, ale jakby nie patrzeć w naszej paczce ktoś co chwilę kogoś śledzi. Taki mamy zwyczaj. Zupełnie nie wiem po co to robimy, ale to takie śmieszne. A najlepsze jest potem udawanie, że o niczym nie wiemy, a tak naprawdę każdy już wie, co się wydarzyło pomiędzy śledzoną dwójką. Zaraz ma przyjść do mnie Leon, ale znając chłopaków znowu będą siedzieć u Broadway'a w pokoju i tyle będę się widzieć z Leonem. Na szczęście przyjdzie też Cami, więc nie będę się nudzić. O ktoś dzwoni, to na pewno Cami i Leon. Lecę otworzyć, bo temu leniowi się nigdy nie chce zejść na dół. Co ja z nim mam ???"
Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi, w których stali Leon, Cami i Andres.
- Wzięliśmy go ze sobą, bo jęczał, że się nudzi - uśmiechnął się Leon.
- Jasne - uśmiechnęłam się do nich. - Wchodźcie. Louie siedzi u siebie w pokoju, bo jest zbyt leniwy, żeby zejść na dół.
- Słyszałem - powiedział Broadway, który pojawił się koło mnie. - Po co mam schodzić i otwierać drzwi, skoro moja służąca Tini zrobi to za mnie - pokazał mi język.
- Osz ty - powiedziałam i zaczęłam go łaskotać, nie musieliśmy długo czekać, żeby reszta się do nas dołączyła. Cami pomagała mi łaskotać Broadway'a, ale miałyśmy małe szanse, bo ich było 3 a my tylko dwie. Do salonu weszła uśmiechnięta Olga.
- Dzieciaki - powiedziała głośno. - Chcecie coś do picia?
- Poprosimy soku - powiedział Louie. - Dzięki Olgito.
Skończyliśmy to łaskotanie się nawzajem i poszliśmy na górę. Oczywiście nie myliłam się, chłopaki poszli do pokoju Broadway'a, więc my poszłyśmy do mnie. Zaczęłyśmy sobie gadać o wszystkim, śmiałyśmy się do upadłego. Jadłyśmy ciastka, które przyniosła nam Olga, kiedy nam je dawała powiedziała, że przyniosła tylko dla nas, bo oni nie zasłużyli. Nagle dostałam sms-a od Leona, zdziwiłam się, przecież mógł przyjść i mi to powiedzieć, otworzyłam wiadomość i zobaczyłam filmik.
- Cami zobacz - pokazałam przyjaciółce telefon. Zaczęłyśmy się śmiać jak nienormalne. Ach Ci nasi chłopacy i Andres. Kiedy się trochę opanowałyśmy zadzwonił mój telefon, to był Leon. Nadal nie rozumiem czemu nie może po prostu tu przyjść.
- Gdzie jesteś ? - usłyszałam w słuchawce. Gorzej mu czy co? Przecież doskonale to wie.
- W domu - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Jak to w domu? Przecież to ja jestem u Ciebie w domu - Cami zaczęła się z niego śmiać, bo włączyłam głośnomówiący. - Poważnie jesteście w domu? Myśleliśmy, że gdzieś poszłyście - słyszałam, że się śmiał.
- Cami im chyba na serio jest gorzej - szepnęłam do przyjaciółki.
- TOBIE JEST GORZEJ !! - wrzasnął Louie do telefonu. Znowu zaczęłyśmy się śmiać. - Camila, słyszę Cię i wiem, że się ze mnie śmiejesz. A to wcale nie jest zabawne - Cami jeszcze bardziej zaczęła się śmiać. Usłyszałyśmy szmery i dosłownie po 30 sekundach pukanie do drzwi. Otworzyłam a w drzwiach stali chłopacy, trudno powiedzieć czy się uśmiechali czy nie, bo mieli jakieś wykrzywione twarze.
- Zamawiały panie dwóch przystojniaków i Andresa? - powiedział Leon
- No dzięki stary - powiedział Andres i udał obrażonego.
- Andresa widzę, a gdzie Ci przystojniacy? - zapytała Cami, która nie mogła powstrzymać śmiechu.
- Taka jesteś, dobra. - powiedział. - Ramallo, czy mógłbyś tu przyjść? - krzyknął Louie. Ramallo niemal od razu pojawił się w drzwiach mojego pokoju.
- W czym mogę pomóc? - powiedział uprzejmie.
- Te oto damy twierdzą, że nie jesteśmy przystojni - wytłumaczył Broadway. - Możesz powiedzieć co Ty o tym myślisz?
- Ja... Eeee.. - zaczął jąkać się Ramallo. Postanowiłam mu pomóc.
- Oj Louie, Louie. Daj biednemu Ramallo spokój, na pewno ma dużo pracy - uśmiechnęłam się do przyjaciele mojego taty. - Poza tym, serio chcesz, żeby to czy jesteś przystojny oceniał facet? - zaczęłam się śmiać, a Cami i Ramallo ze mną. Broadway spojrzał się spod byka na Ramallo, który trochę się zmieszał i odchodząc powiedział:
- Mój błąd.
Wreszcie doszliśmy do jakiegoś porozumienia i po długich rozmowach przyznałyśmy chłopakom, że są przystojni. Cała trójka, bez wyjątku. Cieszyli się jak dzieci, a ja z Cami miałyśmy z nich niezły ubaw. Resztę wieczoru spędziliśmy w piątkę, rozmawiając o naszym występie, który ma się odbyć dokładnie za tydzień, nawet trochę potańczyliśmy, żeby poćwiczyć choreografię, a później Cami, Leon i Andres poszli do domu. Razem z Broadway'em poszłam do kuchni, stwierdziliśmy, że musimy trochę pomęczyć Olgę. Zachowywaliśmy się jak małe dzieci, co chwilę pytając się jej: "Po co?" albo "Dlaczego?" wyraźnie miała nas dosyć, bo wyrzuciła nas z kuchni i kazała wrócić rano na śniadanie. Roześmiani poszliśmy do pokoju Broadway'a i na skype zadzwoniliśmy do jego rodziców.
Następnego dnia. Studio.
Pablo
Razem z Beto rozwiesiliśmy plakat promujący rocznicę, w sumie są na nim tylko najlepsi uczniowie i nie ma wzmianki o rocznicy naszego studio, ale i tak nam się podoba. Oczywiście spodziewam się protestów, bo na plakacie jest Diego, niestety plakat został wykonany zanim policja zabrała Diego, a ja nie miałem ani czasu ani pieniędzy, żeby zamówić nowy plakat, więc ten musi zostać.
- Fajny ten plakat - uśmiechnęła się do mnie. Zauważyłem, że ma przy sobie tylko jedną kulę. To znaczy, że z jej nogą jest coraz lepiej i może będzie mogła wystąpić. - Szkoda tylko, że Diego na nim jest. Pablo radzę Ci przygotować się na protesty - powiedziała i weszła do szkoły.
- Wiem Naty, wiem - powiedziałem do jej pleców. Ku mojemu zdziwieniu obyło się bez protestów, każdy był zadowolony z tego, że znalazł się na plakacie i jakby zupełnie pomijali to, że był tam też Diego.
- Zobaczcie na Andresa - zaśmiała się Viola.
- A Maxi jak zwykle ze słuchawkami - zauważyła Francesca.
- A Tini jest taka gruba, że musieli wstawić takie OGROMNE zdjęcie z nią - powiedział Broadway i pokazał Violi język.
- Cieszę się, że wam się podoba - powiedziałem podchodząc do nich.
- Jest świetny i doskonale pokazuje jacy jesteśmy naprawdę - powiedziała Camila i uśmiechnęła się.
- Oto chodziło, a teraz chodźcie na zajęcia, chyba, że chcecie mieć przechlapane u Gregorio - uśmiechnąłem się do nich i zagnałem do klasy. Występ musi być dopięty na ostatni guzik, nic nie może się posypać. Poszedłem z nimi na zajęcia, żeby zobaczyć jak sobie radzą, według mnie szło im bardzo dobrze, ale Greogio oczywiście ma inne zdanie, cały czas się na nich wyżywa, krzyczy i krytykuje.
- Pablo dobrze, że jesteś - powiedział, kiedy mnie zauważył. - Występu na rocznicę studio nie będzie, oni nie potrafią tańczyć, tylko nie potrzebnie narobimy sobie wstydu.
- Gregorio nie przesadzaj, radzą sobie bardzo dobrze - zauważyłem.
- A co Ty możesz o tym wiedzieć? - powiedział wściekły.
- Masz racje, przecież jestem tylko choreografem, zupełnie nie znam się na tańcu - zauważyłem sarkastycznie, a uczniowie zaczęli się śmiać. Czemu Gregorio przed każdym występem musiał robić jakieś problemy, zawsze ta sama śpiewka, zupełnie nie mogę go zrozumieć..
- Pablo mamy problem.. - do klasy wbiegła zdyszana Angie.
Mam nadzieję, że wam się podoba ;)
a TUTAJ macie chłopaków, mi ostatnio bardzo poprawili humor. XD
MartuLLa.
Genialny :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jaki to problem... Czekam na następny z niecierpliwością :D
Boski!
OdpowiedzUsuńJaki to problem? A co to jest problem? Hahahahah
Czekam na następny.
Wspaniały! Jestem bardzo ciekawa co to za problem. I jak zawsze czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ! + Różne śmieszne teksty. Jak Leon zadzwonił do Violetty z pytaniem: Gdzie jesteś ? :D + "Zamawiały panie dwóch przystojniaków i Andresa?", a potem odpowiedź Cami !
OdpowiedzUsuńCiekawe co to za problem, strzelam, że coś z występem.
A filmik już dawno widziałam ! Jest super ! Najlepsze potem jak Jorge się przewala, a w Nicolasa rzucają poduszką i to samo. :D
Komentarz pogmatwany, ale nieważne :D
Świetny,kiedy next?
OdpowiedzUsuńSuper. Był bardzo śmieszny haha ;D Czekam na next ;D
OdpowiedzUsuń"Zamawiały panie dwóch przystojniaków i Andresa? hahahhaha xD
OdpowiedzUsuńTo mnie rozwaliło! *.*
Super ten filmik :D
A co to za problem?? ;/
http://violetta-story.blogspot.com -zaraz nowy rozdział! :)
Rozwaliły mnie nie które hasełka rozdział mega i czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. : )
mam tylko mała prozbę niech mówiaa do violi normalnie
OdpowiedzUsuńŚwietne, a filmik chłopacy glad you came <3
OdpowiedzUsuńŚwietny Bosski teen filmik I love it!!!!!:)
OdpowiedzUsuń"Zamawiały panie dwóch przystojniaków i Andresa?" hahahahahaha, nie mogę, kocham Cię normalnie. XD <3
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się strona ;) sporo informacji i estetycznie przedstawione.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Feel free to surf to my web blog; moderowany