niedziela, 19 maja 2013

18.

Na początek chciałabym podziękować, za wszystkie bardzo pozytywne komentarze, które bardzo motywują do dalszego pisania, dzięki, że mnie wspieracie :*
Drogi anonimie, niestety muszę Cię zawieźć, ale moi bohaterowie nadal będą się zwracać do Violetty - Tini, bo tak jest od początku, tak to sobie wymyśliłam i tak zostanie. : ))
A teraz rozdział XD

Pablo
Angie wpadła do sali Gregorio jak burza, gdy tylko powiedziała, że jest jakiś problem zauważyłem na twarzy Gregorio uśmiech. Co to jest za człowiek? Cieszy się zawsze jak coś idzie nie po naszej myśli, wcale bym się nie zdziwił gdyby to on maczał w tym palce. No ale nieważne, muszę się teraz dowiedzieć, co to za problem i szybko go rozwiązać.
- Angie, powiesz mi wreszcie o co chodzi..
- Pablo, ktoś zadzwonił do tego teatru w którym mają występować nasi uczniowie i całkowicie odwołał nasz występ - powiedziała cicho
- CO? - krzyknąłem. Wszyscy się na mnie spojrzeli, nie ma się co dziwić, bo wydarłem się jak poparzony. - Skąd to wiesz? - zapytałem znacznie ciszej.
- Zadzwoniłam dziś do teatru, żeby się upewnić czy wszystko na pewno jest dobrze. Ale najgorsze jest to, że nasz termin zarezerwował ktoś inny, a najbliższy jest za dwa miesiące - powiedziała smutno.
- Pablo, wszystko dobrze? - zapytała Francesca. 
- Jakby to powiedzieć.. - zacząłem. Oczywiście nie dane było mi skończyć, bo wszechwiedzący Gregorio wkroczył do akcji.
- Wasz kochany pan dyrektor próbuje wam powiedzieć, że nie wystąpicie z okazji 10 rocznicy studio - powiedział z głupim uśmieszkiem, gdyby mógł to pewnie by tu odstawił taniec szczęścia albo zwycięstwa.
- Przykro mi dzieciaki - powiedziałem smutno. - Ale ktoś odwołał naszą rezerwację, obawiam się, że to koniec prób i przygotowań.. Możecie się rozejść.
Violetta
To niemożliwe, jak ktoś mógł zrobić coś takiego? Pablo tak bardzo się cieszył na ten występ, tyle się do niego przygotowywaliśmy, tyle siły i serca w to włożyliśmy i tak ma się to skończyć? Nie, tak nie może być. Całą paczką staliśmy pod plakatem, wszyscy zastanawialiśmy się co możemy zrobić, żeby uratować nasz występ.
- Ej - krzyknęła nagle Ludmi. - Pamiętacie ten teatr, w którym zawsze wystawialiśmy przedstawienia?
- No jasne - powiedziała uśmiechnięta Fran. - Może tam mają wolny termin, Musimy iść szybko do Pablo. No dalej chodźcie! - krzyknęła biegnąc w stronę pokoju nauczycieli.
- PABLO!! - krzyknęliśmy wszyscy wbiegając do ich pokoju.
- Co się stało? - powiedział zdziwiony. Na szczęście w pokoju nauczycieli był tylko on i Angie.
- Mamy pomysł - powiedział Maxi.
- Pamiętasz ten teatr, w którym zawsze wystawialiśmy przedstawienia? - uśmiechnęła się Ludmi.
- Jasne, jesteście genialni. Zaraz tam zadzwonię - powiedział uradowany, wyciągnął telefon i wyszedł na korytarz. Wszyscy złapaliśmy się za ręce i czekaliśmy na jakieś informacje.
- Słuchajcie, jesteście genialni - powiedział wchodząc do środka. - Występ się odbędzie, teraz tylko trzeba wszystkich poinformować o zmianie miejsca, ale tym zajmę się ja z Angie - uśmiechnął się do nas. Zaczęliśmy klaskać, skakać z radości. Udało nam się, tak strasznie się cieszyliśmy.
- Pablo, mam do Ciebie pytanie - zaczęłam. - Właściwie mamy. Chcielibyśmy się zapytać, czy Luca może wystąpić z nami, chociaż w jednej piosence - Fran ścisnęła moją rękę, wiedziałam, że jest mi wdzięczna, że to ja zadałam to pytanie.
- Jasne - powiedział uśmiechnięty Pablo. - To żaden problem, jeśli ma tylko ochotę.
Przytuliłyśmy się z Fran, wszystko nam się dziś udawało. Od razu pobiegłyśmy do Resto, żeby powiedzieć o tym Luce, bardzo się ucieszył, zresztą jak my wszyscy. Fran obiecała, że mu pomoże, tak żeby był przygotowany do występu. 
Przez cały tydzień codziennie ćwiczyliśmy wiele godzin, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik, żeby nasz występ był idealny. A między próbami organizowaliśmy nasz mini obóz dla dzieciaków. Wszyscy się w to zaangażowaliśmy, Luca ciągle nam dziękował za pomoc i w ogóle.
Dzień przed występem
- Violetta - usłyszałam wołanie taty, o co mogło mu chodzić? Od razu skierowałam się do gabinetu, bo na pewno to właśnie tam na mnie czekał. - Mam dla ciebie niespodziankę - powiedział, kiedy weszłam do środka.
- Jaką? - zdziwiłam się.
- Szkoła już się skończyła, więc jutro rano wyjeżdżamy do Barcelony. Ty, ja i Broadway - powiedział uśmiechając się.
- To niemożliwe, nie jutro - powiedziałam smutno.
- Wujku wołałeś mnie - powiedział Louie wchodząc do środka. - Tini, czemu jesteś smutna?
- Jutro wyjeżdżamy w trójkę do Barcelony - wytłumaczyłam mu, tata cały czas się uśmiechał. I z czego on się cieszy?
- Jutro? - Broadway też się zasmucił.
- Co wam nie pasuje z tym jutrem? - zapytał lekko podenerwowany tata.
- Wujku, bo my mamy jutro ten występ z okazji 10 rocznicy - wytłumaczył Louie.
- Ale na pewno ktoś może was zastąpić - powiedział stanowczo. - Przykro mi, ale wszystko już jest ustalone, bilety są już zarezerwowane. Jedziemy jutro, postanowione. A teraz muszę was przeprosić, ale mam dużo pracy - powiedział i zaczął przeglądać papiery leżące na biurku. Wyszliśmy z jego gabinetu i załamani usiedliśmy w salonie. 
- I co teraz ? - zapytałam.
- Nie ma pojęcia. Chyba musimy o tym powiedzieć reszcie. Chodź, na pewno są w Resto - wstał i pociągnął mnie za rękę. 
Broadway
Tyle czasu się do tego przygotowywaliśmy, a w jednej minucie wszystko legło w gruzach. Jak mamy im to powiedzieć? Czemu wujek nam to robi, wie jakie to dla nas ważne. Wiele razy rozmawialiśmy o tym występie, nawet się cieszył, że będziemy mogli pokazać swój talent, a teraz robi nam coś takiego..
Oczywiście nie myliłem się, wszyscy byli w Resto. Chociaż jeden plus, powiemy to raz i nie będziemy musieli powtarzać. Objąłem Tini ramieniem, jest kompletnie załamana, no ale jakoś musimy przez to przejść.
Naty
W drzwiach zobaczyłam Viole i Broadway'a widać było, że są smutni , coś musiało się stać. Kiedy podeszli do nas Broadway od razu przeszedł do sedna sprawy.
- Słuchajcie, mamy złą wiadomość. Nie będzie nas jutro, wyjeżdżamy do Barcelony i nic nie możemy na to poradzić, wujek jest nieugięty
- Poważnie? - zapytał Maxi. - Powiedzcie, że to jakiś głupi żart.
- Jak widzisz, raczej nie jest nam do śmiechu - powiedziała smutno Viola, Leon od razu podszedł do Violi i ją przytulił. Ale się porobiło, ja chodzę o kuli, Marco nie będzie teraz jeszcze Viola i Broadway wyjeżdżają. Masakra. 

Chyba taki trochę bez sensu ten rozdział.. W ogóle ciężko dziś było z weną, no ale sami ocenicie czy wam się podoba : )
MartuLLa

9 komentarzy:

  1. Super był ;D Czekam na kolejny i na jakieś rozwiązanie tej sprawy z wyjazdem. A jak już, to Leoś ma jechać z Violą hah ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie jak zawsze jest świetnie. Szkoda, że muszą wyjechać akurat w ten sam dzień co występ, ale mam nadzieje, że coś wymyślą :)
    Czekam na kolejny i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak już znaleźli miejsce to oni muszą wyjeżdżać :( Szkoda ale mam nadzieję że znajda jakieś rozwiązanie ;) Czekam następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Superr. :D Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Co Ty gadasz rozdział jest super ma nadzieję,że coś wymyślą...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział,a oni na pewno coś wykombinują,aby nie wyjeżdżać. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny oby nie musieli wyjechać i byli na występie.Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdzialik :3
    Ciekawe co wymyślą, żeby nie pojechać, bo... nie pojadą, nie?
    Dobrze, że przedstawienie jednak się odbędzie :)
    Chociaż to :P
    Ojjj, krótki rozdzialik, ale wierzę w ciebie :**** <3
    http://violetta-story.blogspot.com -wpadaj do mnie na nowy rozdział! Mam nadzieję, że ci się spodoba :* :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu super blog i ekstra rozdział.Szkoda,że krótki,ale to nic ,a i mam prośbę czy mogłabyś w rozdziałach pisać więcej o Angie.Pliss Angela

    OdpowiedzUsuń