Leon
Violetta wyciągnęła w naszą stronę rękę w której trzymała zdjęcie. Na początku zdziwiła mnie jej reakcja, przecież to nasze zdjęcie, czemu się nie cieszy, ale później przeczytała to, co było napisane na odwrocie. Znowu Lara, mam tego dosyć..
- Ona jest jakaś nienormalna - odezwała się Fran. - Musimy coś z tym zrobić.
- Ale co? - zapytała cicho Viola. Zupełnie nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć, kocham Violę i jakieś głupie zdjęcia czy sms-y od Lary nas nie rozdzielą.
- Może po prostu ją olejemy? - zapytałem. - Przecież jak zaczniemy z nią walczyć, to w ogóle nie odpuści, a jak nie będziemy zwracać na nią uwagi, to się znudzi..
- Tini, myślę, że Leon ma rację - powiedział Louie. - Nie ma sensu się nią przejmować, a jak będzie się coś działo, to masz nas - uśmiechnął się. - Zobacz jak nas dużo.
- Macie racje. Lara nie jest w stanie nas rozdzielić - powiedziała i przytuliła się do mnie. - Wczoraj miałeś coś powiedzieć, ale przerwałeś, bo gumowe uszy - zaśmiała się, a reszta dziwnie na nas spojrzała.
- A no tak - powiedziałem. - Moi rodzice niedługo wyjeżdżają na dłużej, więc będę miał wolną chatę. Zapraszam was wszystkich na imprezę, bez wyjątku i nie przyjmuję odmowy.
- Może połączymy to z imprezą pożegnalną dla Napo? - zapytała Cami.
- Czemu mamy mu robić taką imprezę? - zapytał zdziwiony Marco, ostatnio bardzo zaprzyjaźnił się z Napo, dużo czasu spędzali razem, trochę się zdziwiłem, że go tu nie było, ale podobno coś mu wypadło.
- Nic nie wiecie? - zapytała zdziwiona Naty. - Napo wyjeżdża do Francji, dostał stypendium w paryskim odpowiedniku naszego Studio.
- Naprawdę? - wszyscy widzieliśmy, że Marco się zasmucił, szkoda, że Napo wyjeżdża, wszyscy go bardzo lubimy, jest jednym z nas.
- Hej, nie bądź smutny - zwróciła się Fran do Marco. - Wiem, że to Twój przyjaciel, ale pomyśl o tym, jaką szansę dostaje, jak może się tam rozwinąć. Kiedyś na pewno wróci do Buenos Aires - uśmiechnęła się do swojego chłopaka, a on ją przytulił. Miała racje, powinniśmy się cieszyć z tego, że nasz przyjaciel ma szansę się rozwijać, może kiedyś nauczy nas tego, czego sam nauczy się w Paryżu..
- Zrobimy mu najlepszą imprezę pożegnalną, taką, że sam nie będzie chciał wyjechać - powiedziałem, a moi przyjaciele się zaśmiali. Właśnie zdałem sobie sprawę, że znowu zacząłem postrzegać Diego jako swojego przyjaciela, trochę mi z tym dziwnie i zachowuję względem niego dystans, ale mam takie przeczucie, że naprawdę się zmienił, no ale czas pokaże jak to będzie.
Diego
Jestem bardzo wdzięczny Marco, że wczoraj mnie tu wkręcił, naprawdę cieszę się, że wszyscy mi wybaczyli. Byłem głupi uprzykrzając im życie. Pobyt w więzieniu był okropny, mimo, że rodzice i Marco odwiedzali mnie prawie codziennie i tak czułem się bardzo samotny, to właśnie wtedy siedząc całe dnie w celi zrozumiałem ile błędów popełniłem i jak raniłem innych. Wychodząc z więzienia postanowiłem wszystko zmienić i naprawić. Mam nadzieję, że mi się uda. Na razie cieszę się, że Leon, Violetta i cała reszta mi wybaczyli, to bardzo dużo dla mnie znaczy, ale najbardziej cieszę się z tego, że Lena jest szczęśliwa z Braco, zasługuje na szczęście, zwłaszcza po tym co przeżyła ze mną..
- Diego! - krzyknęła mi do ucha Ludmi. - O czym tak myślisz? Gadamy do Ciebie i gadamy.
- Tak jakoś się zamyśliłem - odpowiedziałem szybko. - O czym mówiliście?
- Zastanawialiśmy się, czy wracasz z nami do Studio? - uśmiechnęła się Viola.
- Jeśli będę mógł, to tak - odpowiedziałem jej uśmiechem. - Fajnie byłoby wrócić do Studio21.
- Studio ON Beat - powiedziała Fran. - Nasza szkoła ma nową nazwę - uśmiechnęła się. Nawet nie wiedziałem o zmianie nazwy, ale bardzo mi się podoba.
- Do tego też chętnie wrócę - zaśmiałem się, a oni razem ze mną. Naprawdę czułem się jakbym należał do ich paczki od dawna, to takie fajne uczucie.
3 dni później
Maxi
Leon wczoraj dał nam znać, że w sobotę robimy imprezę, trochę szybko, bo Napo wyjeżdża dopiero w październiku, ale później nie będzie kiedy zrobić imprezy, bo zacznie się szkoła, nauka tańca i śpiewu, po prostu nie będzie czasu. Dzisiaj spotykamy się w Resto, żeby ustalić szczegóły, Leon trochę się obawia, że jak będziemy o tym gadać w miejscu publicznym, to Lara się dowie i będzie chciała przyjść, ale ustaliliśmy, że Fran zrobi zaproszenia i wejść będzie można tylko z zaproszeniem. Normalnie jak jakieś VIP-y.
Siedzę już w Resto i czekam na resztę, o jest Naty.. CHOLERA!! Przecież miałem po nią iść, pewnie nieźle się wkurzyła. No to mam przechlapane..
- Naty.. - zacząłem.
- Nawet nie zaczynaj - była wściekła. - Zapomniałeś, znowu - powiedziała i spojrzała na drzwi, w których pojawili się Ludmi, Tomas, Marco i Diego. - Hej - powiedziała kiedy do nas podeszli i uśmiechnęła się.
- Cześć - odpowiedzieli razem i przysiedli się do mnie. Naty piorunowała mnie wzrokiem, na szczęście pozostali tego nie zauważyli. Chwilę później pojawili się roześmiani Leon, Viola, Broadway i Cami.
- No ale mówię Ci tylko jak było - powiedziała Tini nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Nie możesz tego pamiętać, przecież miałaś 6 lat - powiedział Louie. - Cześć wszystkim - dodał zwracając się do nas. Najwyraźniej wspominali coś z dzieciństwa, ale pewnie było to coś, co Broadway chciał zachować dla siebie.
- Hej - odpowiedzieliśmy razem. Czekaliśmy jeszcze na Fran, Braco, Andresa i Lene.
- Naty wszystko okej? - usłyszałem głos Violi. No tak, tylko Viola mogła zauważyć, że coś jest nie tak.
- Nie, wszystko w porządku - szepnęła moja dziewczyna i blado się uśmiechnęła. - Pogadamy później, mamy ważniejsze sprawy do obgadania. - Viola tylko ją przytuliła, pojawiła się reszta naszej paczki i zaczęliśmy rozmawiać o imprezie. Fran powiedziała, że ma już gotowe zaproszenia, ale da nam je dopiero dzień przed imprezą, żebyśmy ich nie zgubili czy coś. Dobry pomysł, bo znając mnie pewnie bym je zgubił od razu. Ustaliliśmy, że każda dziewczyna zrobi coś do jedzenia, a my zajmiemy się napojami i całą resztą. Zrobiliśmy małą zrzutkę na ozdoby, które rozwieszą Viola i Fran, bo jak stwierdziły, gdybyśmy my się za to zabrali, to dom Leona wyglądałby jak po przejściu tornado, w sumie racja, lepiej, zęby one to zrobiły. Posiedzieliśmy razem jeszcze godzinę i wszyscy zaczęli się rozchodzić, chciałem porozmawiać z Naty, ale wyszła razem z Violą, na pewno idą pogadać.
- Stary, co Ty odwaliłeś? - zapytał Leon, kiedy zostaliśmy sami przy stoliku.
- Zapomniałem dziś pójść po Naty - powiedziałem szczerze. - Teraz nie chce ze mną rozmawiać, nawet nie dała mi się wytłumaczyć..
- Jak mogłeś zapomnieć? - zapytał zdziwiony Leon.
- Normalnie - odpowiedziałem. - Po prostu się zamyśliłem i prosto z domu przylazłem tu, zorientowałem się dopiero jak Naty przyszła. Mam nadzieję, że po rozmowie z Violą mi odpuści..
Naty
- Co się stało? - zapytała Viola jak tylko zostałyśmy same.
- Właściwie to nic.. - powiedziałam. - Maxi po prostu zapomniał po mnie przyjść, znowu - Tini zaczęła się śmiać, w jakimś czasie dołączyłam do niej. - Boże jaka ja jestem dziecinna.
- Odrobinkę - powiedziała Vilu i objęła mnie ramieniem. - Chłopak jest po prostu zapominalski, musisz mu to wybaczyć.
- Wiem - uśmiechnęłam się. - W sumie już się do tego przyzwyczaiłam. Chodź - powiedziałam i pociągnęłam ją w stronę Resto. Maxi na pewno jeszcze tam siedzi i z tego, co wiem jest z Leonem. żałuję, że tak zareagowałam, przecież nic takiego się nie stało, no ale wkurzyłam się trochę.. Idę go teraz przeprosić i będzie dobrze. Weszłyśmy z Violą do środka i zobaczyłyśmy ich siedzących przy stole, Leon od razu nas zauważył, ale na migi pokazałam mu, że ma być cicho. Podeszłam do Maxiego i zasłoniłam mu oczy, on wyciągnął rękę do tyłu i dotknął mojego naszyjnika.
- Naty -szepnął, a ja się uśmiechnęłam. Widziałam jak Viola złapała Leona za rękę i razem wyszli z baru.
- Przepraszam - powiedziałam, gdy już odsłoniłam mu oczy, odwrócił się do mnie i pociągnął tak, że usiadłam mu na kolana, spuściłam głowę na dół, ale złapał mnie za podbródek, więc musiałam mu spojrzeć w oczy, uśmiechał się.
- Nie jestem na Ciebie zły, to ja powinienem przeprosić. Ostatnio jestem strasznie zapominalski - powiedział. - To się więcej nie powtórzy. Obiecuję - uśmiechnął się szerzej, a potem szepnął - chyba.
- Ja Ci dam chy.. - nie dokończyłam bo Maxi mnie pocałował. - I tak nic Ci to nie da - uśmiechnęłam się.
Poszliśmy razem na spacer, cały czas rozmawialiśmy, śmialiśmy się, nagle zadzwonił jego telefon..
- Halo? Tak. Znowu? Dobra już idę - powiedział wkurzony i się rozłączył. - Muszę iść do domu zająć się Maite - powiedział smutno.
- Może pójdę z Tobą, pobędziemy razem i w końcu poznam tą twoją księżniczkę - uśmiechnęłam się do niego.
- Ty jesteś moją księżniczką - przysunął się do mnie i namiętnie mnie pocałował. - Chodźmy, bo moi rodzice gdzieś się spieszą.
Do domu Maxiego doszliśmy w 10 minut.
- Maximiliano ile można na Ciebie czekać? - usłyszeliśmy mamę Maxiego, gdy wchodziliśmy do domu, chłopak przewrócił oczami a ja zachichotałam.
- Maksi - krzyknęła Maite wybiegając w kuchni i przytuliła się do nóg brata. Później spojrzała na mnie i schowała się za niego, a on się zaśmiał.
- Możecie już jechać, zajmiemy się małą - powiedział Maxi do swojej mamy.
- My? - powiedziała i wyszła z kuchni. - Natalia, miło Cię widzieć - uśmiechnęła się do mnie.
- Dzień dobry - powiedziałam i uśmiechnęłam się - Panią również.
- W takim razie wychodzimy. Rodrigo chodź, bo się spóźnimy.
Po około 5 minutach wyszli, a my zostaliśmy w trójkę. Maite nadal chowała się za Maxi'm.
- No już mała - powiedział mój chłopak. - Wyjdź, nie wstydź się. To jest Naty, jest moją dziewczyną - na te słowa Maite się ożywiła i wyszła zza nóg brata.
- Ty mas dziewcyne? - zapytała i zachichotała, a ja razem z nią. Dopiero gdy wyszła zauważyłam, że jest śliczna. Wiedziałam to już wcześniej, ale nigdy wcześniej nie widziałam jej na żywo, zawsze jak tu byłam, to jej akurat nie było.. Podeszła do mnie i wyciągnęła w moją stronę małą rączkę.
- Jestem Maite Ponte i mam cztery lata - uśmiechnęła się. Delikatnie uścisnęłam jej rączke.
- Cześć, jestem Natalia, ale mów mi Naty - też się do niej uśmiechnęłam. Reszte popołudnia spędziliśmy bawiąc się i śmiejąc, poszliśmy na spacer, na lody, na plac zabaw. Było naprawdę wesoło. Wieczorem usiedliśmy przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać ulubioną bajkę Maite - "Piękna i Bestia".
- Boże oglądam to już chyba z setny raz - zaczął marudzić Maxi.
- Maksi cicho - powiedziała mała. - Ja i Naty oglądamy - zaśmiałam się, była taka urocza. W połowie bajki przytuliła się do Maxiego i zasnęła, postanowiliśmy zanieść ją na górę i położyć do łóżka.
- Maksi - powiedziała cicho kiedy chłopak odkładał ją do łóżeczka. - Lubie Naty, jest fajna. Będzie do nas przychodzić i się ze mną bawić? - zapytała, a ja się uśmiechnęłam stojąc w drzwiach.
- Tak maluchu, będzie nas często odwiedzać, a teraz idź spać, bo już późno. Dobranoc - powiedział i pocałował ją w czółko, szybko wtuliła się w poduszkę i znowu zasnęła.
- Jest taka słodka - powiedziałam przytulając się do Maxiego, gdy wyszedł z jej pokoju.
- Ma to po mnie - uśmiechnął się, a ja zaczęłam się śmiać.
- Też muszę się już zbierać - powiedziałam smutno. - Jest dość późno.
- Zostań ze mną, proszę - szepnął mi do ucha.
- Maxi.. - szepnęłam, ale nie dane mi było dokończyć. Maxi mnie pocałował, od razu oddałam każdy jego pocałunek, nie byłam mu się w stanie oprzeć, tak cudownie czułam się gdy mnie całował, przytulał..
- Zostaniesz? - szepnął mi w usta, a ja jedynie kiwnęłam głową, nie byłam w stanie nic powiedzieć. Poczułam, że się uśmiechnął. - Chodź - powiedział cicho i pociągnął mnie do swojego pokoju, tak dobrze znanego mi pokoju. Ponownie zaczął mnie całować, tym razem bardziej namiętnie, bardzo mi się to podobało, szybko zdjęłam mu czapkę i wplotłam dłonie w jego miękkie kręcone włosy, Maxi przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Czułam się wspaniale, uwielbiałam być tak blisko niego, jego dłonie zaczęły się zsuwać coraz niżej, wiedziałam do czego to wszystko prowadzi, ale nie miałam najmniejszej ochoty niczego przerywać. Złapałam za zamek jego bluzy i rozpięłam ją, po czym szybko ją z niego zdjęłam, nie pozostał mi dłużny i ściągnął mi kamizelkę. To był magiczny moment, niby nie działo się nic nadzwyczajnego, ale ja właśnie tak się czułam. Położyliśmy się na łóżku i zaczęliśmy ściągać z siebie ubrania, warstwa po warstwie, kiedy byliśmy już całkiem nadzy, Maxi zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Jesteś śliczna - szepnął, a ja się zarumieniłam. - I do twarzy Ci z rumieńcem - dodał i znowu zaczął mnie całować. Było idealnie, tylko ja i on, sami, blisko siebie. Maxi zaczął całować mnie po szyi, to było takie przyjemne, zaczęliśmy się kochać, było naprawdę cudownie. Mój chłopak jest taki delikatny i troskliwy, po prostu ideał.
- Kocham Cię - szepnął, kiedy po wszystkim leżeliśmy wtuleni w siebie.
- Ja Ciebie też - odpowiedziałam. Uniosłam się na łokciu i spojrzałam mu w oczy. - I pomyśleć, że mogłam Cię stracić na zawsze.. - szepnęłam.
- Na szczęście nic takiego się nie stało - uśmiechnął się, po czym delikatnie musnął moje usta. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej i tak wtulona zasnęłam.
Następnego dnia
Maxi
Obudził mnie zapach dochodzący z kuchni, przestraszyłem się, że rodzice wrócili i zastali mnie i Naty w łóżku, ale szybko zorientowałem się, że jej nie ma ze mną. Ubrałem się i zszedłem na dół, usłyszałem śmiechy dochodzące z kuchni. Wszedłem do środka i zobaczyłem Naty i Maite, która siedziała na blacie. Były całe umorusane mąką, ale widać, że świetnie się przy tym bawiły. Stanąłem w drzwiach i podziwiałem dwie moje kobiety, kiedy na chwilę odwróciłem głowę na stole w kuchni zobaczyłem talerz na którym było pełno naleśników, a obok stał dżem truskawkowy, owoce i syrop klonowy, ale się postarały, uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Maksi!! - krzyknęła Maite, Naty szybko zsadziła ją na dół, a mała podbiegła do mnie i się przytuliła, wziąłem ją na ręce i podszedłem przywitać się z Naty. Razem zjedliśmy śniadanie, cały czas się śmiejąc. Maite oczywiście musiała siedzieć u Naty na kolanach, zakochała się w niej normalnie i nie odstępuje jej na krok. Nie wiem tylko o kogo jestem bardziej zazdrosny, o moją małą siostrzyczkę, czy o moją śliczną dziewczynę. Po śniadaniu Naty wzięła małą do łazienki i doprowadziły się do porządku, ja w tym czasie posprzątałem w kuchni.
- Idziemy na spacer - mówiła Naty, kiedy schodziły ze schodów. - Odprowadzicie mnie do domu.
- Ale psyjdzies jesce do nas? - zapytała mała robiąc maślane oczka.
- Oczywiście, że tak - uśmiechnęła się i wzięła Maite na ręce.
Poszliśmy odprowadzić Naty, oczywiście droga zajęła nam z dwie godziny, chociaż normalnie trawała może z 15 minut, ale tym razem musieliśmy zobaczyć każdego kwiatka i ptaszka, iść na lody, na plac zabaw, wszędzie było nas pełno. Kiedy wreszcie doszliśmy do domu Naty zaczęła się prawdziwa rozpacz. Maite nie chciała jej puścić, cały czas trzymała ją za rękę, zaczęła płakać i krzyczeć, nie wiedzieliśmy co robić.
- Chodź - powiedziała Naty do małej i się uśmiechnęła. Zaprowadziła nas do swojego pokoju, dała jej jakiegoś starego misia i szybko poszła się wykąpać i przebrać. - Jestem gotowa. Co dziś robimy Maite?
Moja siostra bardzo się ucieszyła, zaczęła skakać i krzyczeć ze szczęścia, ja też się bardzo cieszyłem, bo to znaczy, że spędzę z Naty jeszcze więcej czasu.
Leon
Właśnie wychodziłem do Violetty, kiedy dostałem sms-a: "Wiem, że wiecie, że to ja, ale to i tak nic nie zmienia. Będziesz mój, a ona będzie cierpieć. Lara." Zadzwoniłem do Violi. Zamiast iść do niej skierowałem się na tor motocrossowy.
Wiem, wiem. Jestem okropna, paskudna i wgl. Dodaje rozdziały tak rzadko. No ale nie mam czasu i weny.. Przepraszam.
Macie rozdział głównie o Naxi <3 trochę musi być o innych, bo ca za dużo Leonetty, to niezdrowo :D
Specjalnie pisałam źle Maxi i wgl, bo w końcu są to wypowiedzi 4-letniej dziewczynki :)
W następnym napiszę coś o Angie, bo dawno nie było :)
Niestety najprędzej dodam go we wtorek, bo jutro wyjeżdżam i wracam w poniedziałek.
Mam nadzieję, że wam się podoba i dziękuję za wszystkie komentarze :*
MartuLLa.
super, tylko dlaczego leoś idzie na tor motocrossowy? czekam na nn, nie mg sie doczekać *_* i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://vilu-y-leon.blogspot.com/
Wow rozdział wspaniały masz rację jakaś odmiana musi być;d
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNoo to teraz mnie zaciekawiłaś *o*
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle MegaSuperHiperZarąbisty, iż tak to ujmę, Milordzie. ^^
Siostrzyczka Maxi'ego jest słitaśna *_____________* Ma to po tacie ^^
A no i jeszcze życzę Ci duuuuuużo weny. :33
Czekam na następny :**
Świetny rozdział :) Cieszę się że był głownie o Naxi :D
OdpowiedzUsuńCiekawe co ta Lara wymyśli ;>
Czekam na następny :)
Świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńMi tam się podoba,że był głównie o Naxi. ;)
świetne i wcale nie jesteś okropna wpadnij http://violettomaniaczka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper <3333 :*
OdpowiedzUsuńNie komentowałam wszystkich rozdziałów, bo mi się nie chciało xd
Geniusz blog, geniusz opowiadanie i geniusz autorka :*
Zapraszam do mnie :
historia-leonetta.blogspot.com
M.
Świetny!
OdpowiedzUsuńWszystko bardzo ciekawie napisane!
Naxi <3
Czekam na next ;D
Uuh... leoś idzie do Laru! Ciekawe co się stanie?
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cię za Maite <3
Uuh... Naxi <3
Super opisy, świetny pomysł o to przypieczętowanie ich miłości kochaniem się.
Super :D
Boosko *-*
Kiedy nowy?
Wiesz, gdzie mnie szukać, bejbeee :D
W następnym dodaj też o naxi proszę bo ty tak fajnie to napisałaś że chce się więcej
OdpowiedzUsuń=D
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuń=D
Kiedy next??!??!??!??!??!??
OdpowiedzUsuńCudny rozdział.
OdpowiedzUsuńO najlepszej parze- naxi
Czekam na next.
Julia