Kiedy wróciliśmy z Resto usiadłem z Tini u mnie w pokoju i zaczęliśmy oglądać różne filmy, znam je wszystkie na pamięć, dlatego w ogóle nie mogłem się na nich skupić.
- Wiesz czego się najbardziej boję.. - zaczęła moja kuzynka.
- Nie. Czego? - trochę mnie tym zaskoczyła, ale wolałem pogadać z nią niż oglądać po raz setny ten sam film.
- Boję się, że Lara jutro przyjdzie na tą imprezę, że przyniesie ze sobą jakieś zdjęcie albo pokaże sms-a, a my się pokłócimy.
- Przecież jesteście na to przygotowani - powiedziałem, rozumiałem jej obawy, no ale przecież wiedzą czego się spodziewać..
- No niby tak - powiedziała Viola. - Ale wiesz jacy my jesteśmy impulsywni. Zobaczymy, zareagujemy, a dopiero potem pomyślimy.. Nie chcę żeby tak było, bo po co się kłócić - dodała smutno. Objąłem ją ramieniem.
- Tini spokojnie, przecież ostatnio spędzacie ze sobą każdą wolną chwilę, tylko na noc się rozstajecie - przerwałem na chwilę. - Chociaż kto wie, może uciekasz przez okno albo coś - dodałem po chwili namysłu. - W każdym razie, nie masz się czego obawiać, ufacie sobie, kochacie się i wiecie że Lara zrobi wszystko żeby was rozdzielić, więc będzie kłamać i oszukiwać. Trzeba ją olać i już. Głowa do góry, przed nami świetna impreza - uśmiechnąłem się do niej, odpowiedziała mi uśmiechem. Na szczęście udało mi się ją trochę wesprzeć i pocieszyć, chociaż nie wiem czy powinienem się z tego cieszyć, bo do końca wieczoru cały czas się ze mnie śmiała. No ale zdecydowanie bardziej wole ją uśmiechniętą, dlatego mogę jej wybaczyć to, że śmieje się ze mnie. Jak zwykle przegadaliśmy pół nocy, gadaliśmy dosłownie o wszystkim, buzie nam się nie zamykały, ale to u nas normalka.
- Ej Tini, a nie dziwi Cię, że wujek nic nie mówi na to, że tak często spotykasz się z Leonem? - zapytałem już trochę śpiący.
- Oczywiście, że mnie to dziwi - uśmiechnęła się. - Ale tata bardzo się zmienił. Kiedyś nie pozwalał mi wychodzić z domu, uczyła mnie guwernantka, nie miałam przyjaciół, a o chłopaku to ja sobie mogłam ewentualnie pomarzyć, dużo się zmieniło od tamtej pory, chyba nareszcie zaczął mnie traktować jak dorastającą kobietę, a nie jak dziecko. Wiem, że lubi Leona i to może dlatego się nie czepia. No ale poczekaj tylko aż szkoła się zacznie. Skończą się spotkania z Leosiem i Cami. Nie myśl, że to się tyczy tylko mnie - pokazała mi język.
- O jaaa.. - udałem zdziwionego tym co powiedziała mi Viola. - Coś się wymyśli - uśmiechnąłem się do niej.
- No pewnie. A teraz idę spać, bo nie chcę zasnąć na imprezie - powiedziała wstając z podłogi. Nie wiem czemu, ale zawsze jak ze sobą gadamy czy robimy coś innego to siadamy na podłodze, chociaż w koło stoi łóżko, krzesła i w ogóle. Takie tam chore przyzwyczajenie z dzieciństwa. - Dobranoc Louie.
- Dobranoc Tini - odpowiedziałem. Szybko wgramoliłem się na łóżko i prawie natychmiast zasnąłem.
Następny dzień. Wieczór.
Violetta
Nadal jestem w szoku, że tata bez żadnych zbędnych pytać zgodził się na to, żebym poszła na imprezę do Leona, ale cieszę się, że idę. W końcu to nasza ostatnia wspólna impreza w takim gronie, Napo za miesiąc wyjeżdża i nie wiadomo kiedy wróci, smutno mi z tego powodu, ale nie będę teraz o tym myśleć, dziś musimy się dobrze bawić. Za pół godziny wychodzimy, a ja oczywiście jak zwykle jestem nie gotowa. Louie znowu będzie na mnie krzyczał, że musi czekać. Trudno jakoś to przeżyję. Jest chociaż jeden plus, już rano, tzn. o 14 przygotowałam sobie strój, więc teraz pozostaje zrobić sobie makijaż i ogarnąć trochę włosy. Coś czuję, że się nie wyrobię. UPS..
- Tini! - wrzasnął Broadway. Kurczę już minęło pół godziny? Nie dobrze..
- Zaraz - odkrzyknęłam. - Daj mi 5 minut, prooooooooooooszę.
- Dobra, ale ani minuty dłużej - powiedział zrezygnowany wchodząc do mojego pokoju. Całe szczęście pięć minut w zupełności mi wystarczyło, spojrzałam na zegarek i trochę się zdziwiłam.
- Ej - zaczęłam. - Przecież powinniśmy wyjść dopiero za 10 minut.
- Wiem - powiedział Louie śmiejąc się. - Ale chociaż raz jesteś gotowa przed czasem.
- Sprytnie Louie, sprytnie - uśmiechnęłam się do niego. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, to pewnie Cami. Zawsze to ona przychodzi po Broadway'a, mój kuzyn jest aż tak leniwy, że nie może po nią iść. Boże i on jest moją rodziną.. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Hej - powiedziała moja przyjaciółka wchodząc do środka. - Vilu masz świetne buty, gdyby nie fakt, że się przyjaźnimy to bym Ci je zdarła z nóg - zaczęłyśmy się śmiać.
- Uff, ale jestem szczęściarą - powiedziałam przez śmiech. - Idziemy? - Cami i Louie kiwnęli głowami, szybko pobiegłam do taty żeby się pożegnać i poszliśmy. Do domu Leona mieliśmy kawałeczek, więc bardzo szybko byliśmy na miejscu. Leon otworzył nam drzwi i aż otworzył oczy ze zdziwienia.
- Wy? Tak szybko? - zapytał zszokowany.
- A ja myślałam, że tak Cię zatkało na mój widok - powiedziałam udając, że się obrażam.
- Nie dziw mu się Tini, zawsze się spóźniamy, a dzisiaj.. - zaczął Louie i spojrzał na zegarek. - Jesteśmy przed czasem - dodał równie zszokowany. Co w tym takiego dziwnego? Parę razy zdarzyło mi się spóźnić, a oni taką sensację z tego robią. No dobra, może mają troszkę racji, ale tylko troszeczkę. Kiedy weszliśmy do środka, okazało się, że jesteśmy pierwsi, no cóż zdarza się. Zaraz po nas zjawili się Maxi, Naty i Fran, a później Tomas, Ludmi, Braco, Lena, Andres i Napo. Brakowało tylko Marco i Diego, to było naprawdę dziwnę, bo było już grubo po 20, a ich jeszcze nie było.. Nawet Fran nie wiedziała, czemu się spóźniają..
Marco
- DIEGO!! - co on tam robi? Ile można siedzieć w łazience, gorzej niż z babą. - Szybciej! - wrzasnąłem. Po około 15 minutach wyszedł. - Serio? Tyle czasu siedziałeś w łazience, a wyglądasz tak jak zawsze.
- Wyglądam znacznie lepiej - powiedział mój brat i głupio się uśmiechnął. -Zobacz jakie ze mnie ciacho - czasami mam go po prostu dość, strasznie mnie wkurza.
- Już możemy iść ksieżniczko ? - zapytałem złośliwie
- Haha, bardzo śmieszne. Chodźmy - powiedział, złapał swoją skórzaną kurtkę i wyszedł przed dom. Nareszcie idziemy.
- Wszystko masz? Nie zapomniałeś przypadkiem błyszczyka czy coś? - zapytałem śmiejąc się, całe szczęście Diego miał dobry humor i też zaczął się śmiać.
- Schowałem do swojej różowej torebki - powiedział. - O cholera! zapomniałem jej z domu - dodał i obaj wybuchnęliśmy śmiechem. Tak się śmiejąc zbliżaliśmy się do domu Leona.
- Ej, czy to nie Lara? - zapytałem szturchając brata w rękę i wskazując na dziewczynę schowaną za drzewem obok domu Verdas'ów.
- Tak to ona - powiedział Diego. - Ciekawe co tu robi? - Już chciałem do niej podejść i powiedzieć, żeby sobie poszła, ale Diego mnie zatrzymał. - Stój, ona coś mówi, słuchaj.
- Zaraz im rozwalę tą fantastyczną imprezę i zdejmę im te uśmieszki z twarzy. Leon pewnie będzie smutny jak zobaczy zdjęcie Violi z tym kolesiem, ale wtedy ja będę blisko i go pocieszę. W końcu będzie mój - powiedziała do siebie Lara. Ta laska jest jakaś głupia, ona serio myśli, że rozdzieli ich jakimś zdjęciem, bezmózgowiec..
- Chodź - powiedział cicho Diego. - Udawaj, że jej nie widzisz, pokrzyżujemy jej plany. - Zrobiłem tak jak doradził mi brat i głośno rozmawiając podeszliśmy do drzwi, długo nie musieliśmy czekać, aż ktoś nam otworzy, w drzwiach pojawiła się Fran, zmierzyła nas od stóp do głów i powiedziała:
- Niech zgadnę, ten tutaj obecny - wskazała na Diego - siedział w łazience i dlatego się spóźniliście.
- Ej! - powiedział uśmiechnięty Diego. - Ale zobacz jak wyglądam i jaki jestem przystojny - dodał i się obrócił. My nie możemy być spokrewnieni. Fran zaczęła się śmiać.
- Rzeczywiście wyglądasz jakoś inaczej - zauważyła Fran. - To nowy błyszczyk? - zaśmiała się, a ja razem z nią.
- Co wy macie z tym błyszczykiem? - powiedział Diego wchodząc do środka. - Ale ładny jest nie? - zapytał odwracając się do nas. A my znowu zaczęliśmy się śmiać. Kiedy odszedł kawałek od razu przyciągnąłem Fran do siebie.
- Ślicznie wyglądasz - powiedziałem i ją pocałowałem. Kiedy się od siebie oderwaliśmy zauważyłem na jej twarzy mały rumieniec. - I słodko się rumienisz - uśmiechnąłem się do niej. Dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła do salonu, w którym Diego już pajacował. To całkowicie potwierdza, że nie możemy być spokrewnieni.
- Dobra - powiedział Diego. - Zanim zaczniemy się bawić, musimy wam coś powiedzieć. - Zabrzmiał tak poważnie, że aż strach się bać. - Przed domem, za drzewem chowa się Lara, ma ze sobą jakieś zdjęcie Tini z kimś, chce Ci je pokazać i w ten sposób rozwalić wasz związek..
- Ciekawe co to za zdjęcie? - zaczęła zastanawiać się Viola.
- Zaraz się dowiesz - zaśmiała się Naty, a my dołączyliśmy do niej. Chwile później zadzwonił dzwonek do drzwi, to na pewno Lara. Leon poszedł otworzyć, a ona jak gdyby nigdy nic wparowała do środka.
- Wiem, że wam przeszkadzam - powiedziała, udając, że jej przykro, że nam rozwala imprezę. - Ale mam coś co powinieneś zobaczyć - zwróciła się do Leona.
- Jestem bardzo ciekawy, co to - powiedział Leon, całkiem nieźle wychodziło mu udawanie zaciekawionego, w sumie pewnie trochę z tego było prawdą, w końcu wszyscy byliśmy ciekawi jakie zdjęcie ma Lara.
- Proszę - powiedziała dziewczyna i wręczyła Leonowi zdjęcie.
- Bardzo ładne zdjęcie - uśmiechnął się Leon. Odwrócił się w naszą stronę i pokazał nam je, to Maxi i Viola, wszyscy od razu się na nich spojrzeli, a oni robili wszystko, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Lepiej żebyś wiedział, co robi Twoja ukochana dziewczyna - powiedziała Lara.
- Coś Ci powiem - zaczął Leon. - Doskonale wiem, co robi moja dziewczyna i tak się składa, że to zdjęcie było robione niedawno, jak wszyscy razem, całą paczką siedzieliśmy w parku. Także przykro mi, ale Twoje intrygi na nic się nie przydadzą. A teraz idź stąd, bo chcemy się bawić w gronie przyjaciół. Pokazać Ci drzwi, czy sama trafisz? - powiedział Leon, był niesamowicie spokojny i opanowany. Ja to bym się pewnie cały zagotował. Długo nie musieliśmy czekać na jej reakcje, od razu odwróciła się na pięcie i wybiegła, Leon poszedł za nią i zamknął drzwi na klucz, to wariatka może zrobić wszystko.
- No to teraz możemy się bawić - powiedział Broadway, kiedy Leon wrócił do salonu.
- Czas najwyższy - uśmiechnął się Leon. - A w ogóle kto Ci pozwolił podwalać się do mojej dziewczyny? - zażartował Leon.
- To raczej Twoja dziewczyna podwala się do mojego chłopaka - powiedziała wesoło Naty. - Spójrz na zdjęcie.
- Zdjęcie mamy ładne, nie Maxi? - zapytała Viola. - Ale nieważne, bawimy się!
Jak zwykle zaczęliśmy śpiewać, tańczyć, śmiać się, wypiliśmy trochę alkoholu, było naprawdę wesoło. Impreza trwała do białego rana, nikt już nam nie przeszkadzał. Byliśmy tylko my, najlepsi ludzie w okolicy.
Violetta
"Miałyśmy spać z dziewczynami u Fran, ale w końcu wyszło tak, że wszyscy zostaliśmy u Leona, bo bez sensu było gdziekolwiek iść o 6 rano. Wszyscy byliśmy tak zmęczeni, że każdy poszedł do wskazanego pokoju i niemal od razu zasnął. Ja poszłam z Leosiem do jego pokoju, domyślałam się, co może się wydarzyć i w gruncie rzeczy bardzo tego chciałam. Weszliśmy do pokoju i szybko wskoczyłam do łóżka, Leon położył się obok mnie, na początku zaczęliśmy rozmawiać, dziękowaliśmy sobie za imprezę i takie tam, ale szybko zmieniliśmy zajęcie. Leon najpierw delikatnie musnął moje usta, ale im więcej pocałunków na nich składał tym stawały się one coraz namiętniejsze, z ust przeniósł się na szyję. Boże kocham jak on całuje mnie po szyi, to takie cudowne. Byłam gotowa na ciąg dalszy, chciałam tego, ale nie było mi to dane. Bo gdy mój chłopak zaczął całować mnie po szyi, to... zasnął. Jak? Nie mam pojęcia, ale przez to wszystko ja nie mogę zasnąć, więc leżę i piszę, Leon jest we mnie wtulony i śpi jak zabity. Wiem, że to głupie, że wzięłam Cię ze sobą, no ale nigdy się nie rozstajemy, więc... Strasznie chce mi się śmiać z całej tej sytuacji, no ale nie będę się śmiała sama do siebie, bo moi przyjaciele mnie usłyszą i jeszcze pomyślą, że mi się w głowie poprzewracało. Lara była na imprezie, ale z jej głupiego planu nic nie wyszło, w sumie nawet jak byśmy nic nie wiedzieli, to i tak nic by nie wyszło. Ja i Maxi.. hahahaha! Niemożliwe. To znaczy, Maxi jest przystojnym i świetnym chłopakiem i kocham go, ale tylko jak przyjaciela. Wiem, że zawszę mogę na niego liczyć i zawsze będzie po mojej stronie, pokazał to chociażby wtedy jak pokłóciłam się z Leonem w klubie karaoke, no ale nic więcej. On kocha Naty, ja Leona. Nikt nigdy nie uwierzyłby w to, że ja i Maxi moglibyśmy być razem. Swoją drogą skoro już wspomniałam o Maxim i Naty, to ostatnio są jakby bardziej w siebie wpatrzeni, pewnie sama bym tego nie zauważyła, bo nie widzę świata poza Leonem, ale Cami mi powiedziała i zaczęłam się im przyglądać. Albo coś się miedzy nimi wydarzyło albo nie wiem.. Muszę się tego dowiedzieć. Cami na pewno też jest ciekawa, więc mamy misję wyciągnąć Naty na plotki, musi nam powiedzieć prawdę, w końcu się przyjaźnimy.. No nic idę spać, może uda mi się zasnąć chociaż na pięć minutek. Oby. Jeszcze tu później zajrzę. Muszę trochę Ci pomarudzić. A na koniec napiszę, że już jutro (O BOŻE TO JUTRO) wracamy do STUDIO!!!! Nie mogę się doczekać!!"
Angie
Jest 9 rano, Pablo jeszcze śpi, a ja kręcę się w łóżku i nie wiem, co ze sobą zrobić. Wczoraj wieczorem zadzwonił German i powiedział, że musimy porozmawiać. Zupełnie nie wiem, o co może chodzić. Przecież ostatnio świetnie się dogadujemy, spędzamy razem dużo czasu, Viola nie stwarza problemów. O co może chodzić? Nie mogłam już dłużej leżeć, więc wstałam i poszłam do kuchni, zrobiłam śniadanie, zawsze gdy się denerwuję idę coś ugotować, przynajmniej coś pożytecznego wychodzi z tych moich nerwów. Gdy tylko zaczął unosić się piękny zapach, Pablo pojawił się w kuchni, a to głodomor, na moje kręcenie się w łóżku nie reagował, a na jedzenie od razu.
- Cześć słońce - powiedział podchodząc do mnie i całując mnie w policzek. - Pięknie pachnie.
- Hej - uśmiechnęłam się. - Siadaj nałożę Ci. - Razem z Pablem usiadłam przy naszym małym stoliczku kuchennym i zaczęliśmy jeść śniadanie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, zupełnie zapomniałam o sprawie z Germanem. - Pablo, jutro rozpoczęcie roku - powiedziałam. - Przygotowujesz coś specjalnego.
- Tak - powiedział uśmiechnięty. - Pięciominutową przemowę i fajrancik - zaśmiał się, a ja razem z nim. Właściwie to tylko rozpoczęcie, wystarczy wszystkich przywitać, powiedzieć parę rzeczy i już.
- Świetny pomysł - odparłam. - Dzieciaki będą zadowolone - dalej rozmawialiśmy o studio, o dzieciakach, o planach Antonio, podobno w szkole ma być nowa nauczycielka tańca. W końcu jakaś kobieta, uwielbiam tych facetów, pomijając Gregorio, no ale przydałoby się jakieś damskie towarzystwo. Spędziłam z Pablo cały ranek, właściwie pół dnia, bo nawet się nie zorientowałam, że jest już 13:30, a na 15 umówiłam się z Germanem, szybko się ogarnęłam, pożegnałam się z moim fantastycznym chłopakiem, wsiadłam w samochód i pojechałam w kierunku domu mojego szwagra. Droga samochodem zajmowała zazwyczaj 25minut, więc mogłam jechać spokojnie, bo z domu wyjechałam chwilę po 14. Podjechałam pod dom i zaparkowałam samochód, podeszłam do drzwi i zapukałam. Otworzył mi German, co trochę mnie zdziwiło, bo zazwyczaj to Olga stała w drzwiach.
- Dzień dobry - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Cześć, wejdź - powiedział, ale nie odpowiedział uśmiechem, to musiało być coś poważnego. - Angie przepraszam, że nie zaproponuję Ci kawy, herbaty, czy wody, ale chciałbym porozmawiać dopóki nikogo nie ma w domu. Znasz Violę bardzo dobrze, dlatego najpierw chciałem porozmawiać z Tobą, bo nie wiem jak mam jej to powiedzieć - w mojej głowie pojawił się od razu najgorszy scenariusz - znowu wyjeżdżają, ale nie mogłam z góry zakładać najgorszego, więc czekałam na dalsze wyjaśnienia. Zapadła cisza i żadne z nas nic nie mówiło..
- Germanie, powiedz mi o co chodzi - zachęciłam go.
- Spotykam się z Jade - wypalił. Co? Byłam w totalnym szoku, aż mnie zatkało. Przecież się rozstali, German opowiadał, że Jade razem z bratem go okłamywała i okradała, a on znowu się z nią spotyka.. Niemożliwe, to chyba jakiś żart..
Jest druga część :D Dziś miałam trochę więcej czasu, trochę więcej weny i TA DAM! Jest rozdzialik ;p
Chciałabym bardzo podziękować Viola Castillo gdyby nie Twój pomysł (trochę zmieniony przeze mnie :D), pewnie ten dzisiejszy rozdział by nie powstał :) Dziękuję !!! :*
Mam nadzieję, że ten powrót weny nie jest chwilowy i w najbliższym czasie napiszę więcej rozdziałów ;)
Dzięki, że czytacie i komentujecie :*
MartuLLa.
- Proszę - powiedziała dziewczyna i wręczyła Leonowi zdjęcie.
- Bardzo ładne zdjęcie - uśmiechnął się Leon. Odwrócił się w naszą stronę i pokazał nam je, to Maxi i Viola, wszyscy od razu się na nich spojrzeli, a oni robili wszystko, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Lepiej żebyś wiedział, co robi Twoja ukochana dziewczyna - powiedziała Lara.
- Coś Ci powiem - zaczął Leon. - Doskonale wiem, co robi moja dziewczyna i tak się składa, że to zdjęcie było robione niedawno, jak wszyscy razem, całą paczką siedzieliśmy w parku. Także przykro mi, ale Twoje intrygi na nic się nie przydadzą. A teraz idź stąd, bo chcemy się bawić w gronie przyjaciół. Pokazać Ci drzwi, czy sama trafisz? - powiedział Leon, był niesamowicie spokojny i opanowany. Ja to bym się pewnie cały zagotował. Długo nie musieliśmy czekać na jej reakcje, od razu odwróciła się na pięcie i wybiegła, Leon poszedł za nią i zamknął drzwi na klucz, to wariatka może zrobić wszystko.
- No to teraz możemy się bawić - powiedział Broadway, kiedy Leon wrócił do salonu.
- Czas najwyższy - uśmiechnął się Leon. - A w ogóle kto Ci pozwolił podwalać się do mojej dziewczyny? - zażartował Leon.
- To raczej Twoja dziewczyna podwala się do mojego chłopaka - powiedziała wesoło Naty. - Spójrz na zdjęcie.
- Zdjęcie mamy ładne, nie Maxi? - zapytała Viola. - Ale nieważne, bawimy się!
Jak zwykle zaczęliśmy śpiewać, tańczyć, śmiać się, wypiliśmy trochę alkoholu, było naprawdę wesoło. Impreza trwała do białego rana, nikt już nam nie przeszkadzał. Byliśmy tylko my, najlepsi ludzie w okolicy.
Violetta
"Miałyśmy spać z dziewczynami u Fran, ale w końcu wyszło tak, że wszyscy zostaliśmy u Leona, bo bez sensu było gdziekolwiek iść o 6 rano. Wszyscy byliśmy tak zmęczeni, że każdy poszedł do wskazanego pokoju i niemal od razu zasnął. Ja poszłam z Leosiem do jego pokoju, domyślałam się, co może się wydarzyć i w gruncie rzeczy bardzo tego chciałam. Weszliśmy do pokoju i szybko wskoczyłam do łóżka, Leon położył się obok mnie, na początku zaczęliśmy rozmawiać, dziękowaliśmy sobie za imprezę i takie tam, ale szybko zmieniliśmy zajęcie. Leon najpierw delikatnie musnął moje usta, ale im więcej pocałunków na nich składał tym stawały się one coraz namiętniejsze, z ust przeniósł się na szyję. Boże kocham jak on całuje mnie po szyi, to takie cudowne. Byłam gotowa na ciąg dalszy, chciałam tego, ale nie było mi to dane. Bo gdy mój chłopak zaczął całować mnie po szyi, to... zasnął. Jak? Nie mam pojęcia, ale przez to wszystko ja nie mogę zasnąć, więc leżę i piszę, Leon jest we mnie wtulony i śpi jak zabity. Wiem, że to głupie, że wzięłam Cię ze sobą, no ale nigdy się nie rozstajemy, więc... Strasznie chce mi się śmiać z całej tej sytuacji, no ale nie będę się śmiała sama do siebie, bo moi przyjaciele mnie usłyszą i jeszcze pomyślą, że mi się w głowie poprzewracało. Lara była na imprezie, ale z jej głupiego planu nic nie wyszło, w sumie nawet jak byśmy nic nie wiedzieli, to i tak nic by nie wyszło. Ja i Maxi.. hahahaha! Niemożliwe. To znaczy, Maxi jest przystojnym i świetnym chłopakiem i kocham go, ale tylko jak przyjaciela. Wiem, że zawszę mogę na niego liczyć i zawsze będzie po mojej stronie, pokazał to chociażby wtedy jak pokłóciłam się z Leonem w klubie karaoke, no ale nic więcej. On kocha Naty, ja Leona. Nikt nigdy nie uwierzyłby w to, że ja i Maxi moglibyśmy być razem. Swoją drogą skoro już wspomniałam o Maxim i Naty, to ostatnio są jakby bardziej w siebie wpatrzeni, pewnie sama bym tego nie zauważyła, bo nie widzę świata poza Leonem, ale Cami mi powiedziała i zaczęłam się im przyglądać. Albo coś się miedzy nimi wydarzyło albo nie wiem.. Muszę się tego dowiedzieć. Cami na pewno też jest ciekawa, więc mamy misję wyciągnąć Naty na plotki, musi nam powiedzieć prawdę, w końcu się przyjaźnimy.. No nic idę spać, może uda mi się zasnąć chociaż na pięć minutek. Oby. Jeszcze tu później zajrzę. Muszę trochę Ci pomarudzić. A na koniec napiszę, że już jutro (O BOŻE TO JUTRO) wracamy do STUDIO!!!! Nie mogę się doczekać!!"
Angie
Jest 9 rano, Pablo jeszcze śpi, a ja kręcę się w łóżku i nie wiem, co ze sobą zrobić. Wczoraj wieczorem zadzwonił German i powiedział, że musimy porozmawiać. Zupełnie nie wiem, o co może chodzić. Przecież ostatnio świetnie się dogadujemy, spędzamy razem dużo czasu, Viola nie stwarza problemów. O co może chodzić? Nie mogłam już dłużej leżeć, więc wstałam i poszłam do kuchni, zrobiłam śniadanie, zawsze gdy się denerwuję idę coś ugotować, przynajmniej coś pożytecznego wychodzi z tych moich nerwów. Gdy tylko zaczął unosić się piękny zapach, Pablo pojawił się w kuchni, a to głodomor, na moje kręcenie się w łóżku nie reagował, a na jedzenie od razu.
- Cześć słońce - powiedział podchodząc do mnie i całując mnie w policzek. - Pięknie pachnie.
- Hej - uśmiechnęłam się. - Siadaj nałożę Ci. - Razem z Pablem usiadłam przy naszym małym stoliczku kuchennym i zaczęliśmy jeść śniadanie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, zupełnie zapomniałam o sprawie z Germanem. - Pablo, jutro rozpoczęcie roku - powiedziałam. - Przygotowujesz coś specjalnego.
- Tak - powiedział uśmiechnięty. - Pięciominutową przemowę i fajrancik - zaśmiał się, a ja razem z nim. Właściwie to tylko rozpoczęcie, wystarczy wszystkich przywitać, powiedzieć parę rzeczy i już.
- Świetny pomysł - odparłam. - Dzieciaki będą zadowolone - dalej rozmawialiśmy o studio, o dzieciakach, o planach Antonio, podobno w szkole ma być nowa nauczycielka tańca. W końcu jakaś kobieta, uwielbiam tych facetów, pomijając Gregorio, no ale przydałoby się jakieś damskie towarzystwo. Spędziłam z Pablo cały ranek, właściwie pół dnia, bo nawet się nie zorientowałam, że jest już 13:30, a na 15 umówiłam się z Germanem, szybko się ogarnęłam, pożegnałam się z moim fantastycznym chłopakiem, wsiadłam w samochód i pojechałam w kierunku domu mojego szwagra. Droga samochodem zajmowała zazwyczaj 25minut, więc mogłam jechać spokojnie, bo z domu wyjechałam chwilę po 14. Podjechałam pod dom i zaparkowałam samochód, podeszłam do drzwi i zapukałam. Otworzył mi German, co trochę mnie zdziwiło, bo zazwyczaj to Olga stała w drzwiach.
- Dzień dobry - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Cześć, wejdź - powiedział, ale nie odpowiedział uśmiechem, to musiało być coś poważnego. - Angie przepraszam, że nie zaproponuję Ci kawy, herbaty, czy wody, ale chciałbym porozmawiać dopóki nikogo nie ma w domu. Znasz Violę bardzo dobrze, dlatego najpierw chciałem porozmawiać z Tobą, bo nie wiem jak mam jej to powiedzieć - w mojej głowie pojawił się od razu najgorszy scenariusz - znowu wyjeżdżają, ale nie mogłam z góry zakładać najgorszego, więc czekałam na dalsze wyjaśnienia. Zapadła cisza i żadne z nas nic nie mówiło..
- Germanie, powiedz mi o co chodzi - zachęciłam go.
- Spotykam się z Jade - wypalił. Co? Byłam w totalnym szoku, aż mnie zatkało. Przecież się rozstali, German opowiadał, że Jade razem z bratem go okłamywała i okradała, a on znowu się z nią spotyka.. Niemożliwe, to chyba jakiś żart..
Jest druga część :D Dziś miałam trochę więcej czasu, trochę więcej weny i TA DAM! Jest rozdzialik ;p
Chciałabym bardzo podziękować Viola Castillo gdyby nie Twój pomysł (trochę zmieniony przeze mnie :D), pewnie ten dzisiejszy rozdział by nie powstał :) Dziękuję !!! :*
Mam nadzieję, że ten powrót weny nie jest chwilowy i w najbliższym czasie napiszę więcej rozdziałów ;)
Dzięki, że czytacie i komentujecie :*
MartuLLa.