czwartek, 15 sierpnia 2013

29.

Leon
Stałem z Violą pod jej szafką, kiedy dała mi do ręki jakiś liścik. Od razu domyśliłem się, że to od Lary, no ale jakaś część mnie modliła się, żeby to było coś innego. Niestety nie pomyliłem się, liścik napisała Lara, co oznacza kolejne kłopoty. 
- Vilu, co się stało? - zapytała Ludmiła podchodząc do nas. Dopiero teraz zauważyłem, że Violetta stoi bardzo smutna, aż mi się głupio zrobiło, że wcześniej nie zwróciłem na to uwagi.
- Lara się stała - powiedziała moja dziewczyna i wskazała na liścik, który od razu podałem Ludmile. Dziewczyna szybko go przeczytała i zgniotła.
- Ta dziewucha jest jakaś nienormalna.. Ale spokojnie, nie damy się jej i już ja się dowiem, co ona tutaj robi - powiedziała i uśmiechnęła się. - Nie bój żaby mała, Lara nie ma z nami szans - dodała i pokazała nam język, to wywołało na naszych twarzach uśmiech. Ludmi ma racje, nas jest więcej, a ona jest sama, nic nam nie zrobi. - A teraz przepraszam, ale umówiłam się z moim zabójczo przystojnym chłopakiem..
- To już nie jesteś z Tomasem? - przerwałem jej i zaśmiałem się, za co oberwałem w ramię.
- Właśnie o nim mówię - powiedziała i uniosła brodę do góry. - Idę do Resto. Do zobaczenia później - uśmiechnęła się do nas. - Ludmiła wychodzi! - dodała na koniec, zrobiła śmieszny gest, po czym odwróciła się na pięcie i już jej nie było.
Ludmiła
Wychodziłam ze studio pogrążona w myślach, właściwie cały czas myślałam tylko o jednej osobie, ostatnio był jakiś dziwny, jakby nieobecny.. Na pewno coś ukrywa, już ja go znam. Kiedy wychodziłam wpadłam na dziewczynę, gdy podniosłam głowę zobaczyłam Larę. CHOLERA! - krzyknęłam w myślach, mam przechlapane.
- Lara przepraszam, nie chciałam - jęknęłam i już miałam odchodzić, kiedy dziewczyna złapała mnie za rękę.
- Nie jestem Lara - uśmiechnęła się. - Mam na imię Lora. Jestem jej siostrą bliźniaczką. - CO? - krzyknęłam w głowie. To niemożliwe. Są dwie, czyli.. Będą podwójne kłopoty? Ale ta wydaje się jakaś taka milsza, może to dwa przeciwne charaktery.. Ale co ona tutaj robi? - Nie wiesz gdzie znajdę Pablo? Muszę z nim porozmawiać - wyjaśniła i znowu się uśmiechnęła.
- W tym pokoju - wskazałam na niebieskie drzwi zaraz obok nas. - Przy okazji jestem Ludmiła - dodałam.
- Miło Cię poznać - powiedziała. - Bardzo dziękuję za pomoc - dodała i poszła w kierunku wskazanych drzwi. Wyszłam ze studia i szłam parkiem cały czas zastanawiając się, o co tutaj chodzi, kiedy nagle do głowy wpadła mi genialna myśl. Szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Tomasa. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Tomas spóźnię się na nasze spotkanie, ale muszę coś załatwić - powiedziałam szybko. - Wszystko Ci wytłumaczę jak się zobaczymy. Kocham Cię - dodałam i rozłączyłam się nie dając mu dojść do słowa. Zawróciłam i pobiegłam w stronę Studio, było to dość trudne na szpilkach, ale jakimś cudem ani razu się nie przewróciłam, chyba nabieram w tym wprawy. Wbiegłam do Studio jak błyskawica i zatrzymałam się przy drzwiach gabinetu Pablo, usłyszałam, że z kimś rozmawia, ale nie byłam pewna z kim, dopóki nie zwrócił się do niej po imieniu. TAK! zdążyłam, Lora cały czas jest w środku.
- Nie byłaś umówiona z Tomasem? - zapytała Viola podchodząc do mnie od tyłu, a ja z wrażenia aż podskoczyłam.
- Byłam - wyjaśniłam. - Ale chyba coś odkryłam i muszę sprawdzić, czy mam rację - wyjaśniłam.
- O co chodzi? - zapytała zdziwiona.
- Poczekaj chwilę, wszystko się wyjaśni - uśmiechnęłam się. - A teraz idź do nich, bo zaraz wszyscy się tu zlecą, dobra?
- Okej, okej, już idę - powiedziała zrezygnowana. Stałam jeszcze chwilę niedaleko gabinetu Pablo, kiedy nagle drzwi się otworzyły, a ze środka wyszła Lora. Szybko do niej podeszłam, co wywołało na twarzach moich przyjaciół niezadowolenie i rozczarowanie.
- Hej - uśmiechnęłam się. - Mam taką trochę nietypową prośbę.. - zaczęłam.
- Słucham? - odparła z uśmiechem.
- Mogłabyś coś zaśpiewać? - zapytałam, z nadzieją, że nie robię z siebie kompletnej kretynki.
- Pewnie - powiedziała z entuzjazmem Lora i zaczęła śpiewać Veo Veo. Kopara mi opadła, zresztą moim przyjaciołom też. Teraz już jestem pewna, o co tutaj chodzi.
- Jesteś świetna - powiedziałam, kiedy skończyła śpiewać.
- Dzięki - odpowiedziała lekko się rumieniąc. - A teraz przepraszam, ale muszę już iść - dodała i szybko odeszła..
Violetta
- Jakie jest prawdopodobieństwo, że w pół dnia nauczyła się tak śpiewać? - zapytała Fran.
- I dlaczego Ludmi z nią gada? - zadała kolejne pytanie Naty.
- Zaraz się dowiemy - powiedziałam i spojrzałam na idącą w naszym kierunku Ludmiłę.
- Najpierw idziemy do Resto. Tomas na mnie czeka, jemu też muszę to wyjaśnić - powiedziała za nim zdążyliśmy o cokolwiek zapytać. Całe szczęście do Resto było blisko, więc po 5 minutach już byliśmy.
- A ja myślałem, że spędzimy trochę czasu sami - powiedział Tomas, kiedy podeszliśmy do stolika, przy którym siedział. 
- To za chwilę - powiedziała Ludmiła i uśmiechnęła się do niego czule.
- Nie czas na amory - powiedział Maxi. - Mów o co chodzi.
- Już, tylko nie krzycz - powiedziała szybko Ludmi. - No więc jak wychodziłam dziś ze Studio, to wpadłam na dziewczynę i na początku myślałam, że to Lara i że zaraz będę miała kłopoty, ale dziewczyna przedstawiła się jako Lora i powiedziała, że jest siostrą bliźniaczką Lary. Nie mogłam połączyć faktów, ale w końcu mnie olśniło. Lara musiała podszyć się za swoją siostrę, dlatego chodzi do Studio. Sami słyszeliście jak śpiewa Lora, na bank ją przyjęli, a ta małpa to wykorzystała, żeby zniszczyć wasz związek.
- To ma sens - powiedział Leon. - Lara coś tam wspominała o siostrze.. No ale w życiu bym na to nie wpadł..
- Lara pewnie poszła do Pablo i powiedziała, że zrobili literówkę w jej imieniu, czy coś, dlatego nikt się nie zorientował, że to dwie różne osoby - dodała Ludmi.
- A co Lora robiła dziś w Studio? - zapytała Cami.
- Tego nie wiem, ale po tej krótkiej rozmowie z nią mogę stwierdzić, że jest zupełnym przeciwieństwem Lary, dlatego dowiem się dokładnie o co tutaj chodzi - powiedziała i się uśmiechnęła.
- Teraz to rzeczywiście ma sens - zauważyłam. - Przecież ani Pablo, ani Antonio, nie przyjęli by łapówki, a bez talentu też by się nie dostała, dlatego wykorzystała siostrę.. Co za dziewczyna, no nie wierzę.. - dodałam.
- W każdym razie wiemy już o co chodzi - powiedział Andres. 
- A teraz przepraszam, ale razem z moim zabójczo przystojnym chłopakiem..
- To nie jesteś już z Tomasem? - przerwał jej Louie i się zaśmiał. Za co tak jak Leon dostał w ramię.
- No następny. Właśnie o nim mówię - powiedziała Ludmi. - Razem z Tomasem wychodzimy, mieliśmy spędzić trochę czasu razem. Nie musicie dziękować za rozwiązanie zagadki. Pa - dodała, złapała Tomasa za rękę i śmiejąc się wyszli z Resto.
- Idziemy za nimi? - zapytał Diego, a my ochoczo się zgodziliśmy. Serio mamy coś z głowami, ale lubimy tak chodzić za jakąś parą, to takie śmieszne.
Ludmiła
Nareszcie spędzimy trochę czasu tylko we dwójkę, już tak dawno nigdzie razem nie byliśmy. Cały czas spotykaliśmy się całą paczką, aż przyjemnie było chodzić tylko we dwójkę. 
- To co chcesz robić blondyno? - zapytał Tomas i zabawnie poruszył brwiami, a ja się zaśmiałam.
- Obojętnie - powiedziałam. - Byle razem. 
- Zaproponował bym kino, ale to mało romantyczne, a poza tym grupa pościgowa pójdzie za nami - powiedział i się uśmiechnął.
- Co? Jaka grupa? - zapytałam, byłam naprawdę zdziwiona i zupełnie nie wiedziałam o co chodzi.
- No Viola, Leon, Fran, Marco, Diego, Cami, Louie, Naty, Maxi, Andres i Napo. 
- Nie ma z nimi Leny i Braco, aż dziwne - powiedziałam i się zaśmiałam. - Jakby ich tu zgubić? - zastanawiałam się. 
- Chodźmy w kółko - szepnął Tomas. - Stracą nas na chwilę z oczu, a my będziemy szli za nimi, później gdzieś zboczymy.
- Dobry pomysł - uśmiechnęłam się i poszłam za nim. Swoją drogą, jak oni tak mogą. Wczoraj nie poszliśmy za Fran i Marco, chociaż wszyscy zauważyliśmy, jak odchodzili, a oni dzisiaj za nami poleźli. Już ja im dam łażenie za nami - uśmiechnęłam się sama do siebie. Tomas miał rację, przez chwilę ani my nie widzieliśmy ich, ani oni nas, szybko przyspieszyliśmy kroku i po chwili szliśmy jakieś 30 metrów za nimi. A oni cały czas się rozglądali w poszukiwaniu mnie i Tomasa zupełnie nie świadomi tego, że jesteśmy tuż za nimi. Strasznie chciało mi się śmiać.
- To co, zmywamy się? - zapytał szeptem Tomas, żeby tamci nas nie usłyszeli.
- Jasne - odpowiedziałam z uśmiechem. - Napiszę im tylko sms-a - wyciągnęłam telefon i szybko wystukałam wiadomość: "Najciemniej pod latarnią! Wiemy, że za nami poszliście, jakbyście nas szukali, to jesteśmy za wami ;D Albo już nie. Kochamy Was :*" i wysłałam do Violi. Schowaliśmy się za drzewem i czekaliśmy na ich reakcję.
- To Twoja wina - powiedział Leon do Diego. - Jakbyś tak szybko nie szedł, to by się nie zorientowali.
- Weź się odczep - powiedział Diego. - Pewnie któraś z dziewczyn napisała im sms-a, że ich śledzimy.
- Chyba Cię pogięło! - krzyknęła Fran. - Gdybyśmy im to napisały, to stracilibyśmy całą zabawę - dodała.
- W sumie racja - powiedział zrezygnowany Diego. - To co teraz robimy?
- Nie wiem - powiedział Andres. - A gdzie Maxi i Naty? - zapytał. My też nie zauważyliśmy jak odeszli, spryciarze. Jeszcze chwilę postaliśmy za drzewem słuchając, jak zastanawiają się gdzie zniknęliśmy, ale w końcu postanowiliśmy stamtąd pójść, żeby spędzić trochę czasu razem.
Tomas
Chodzimy już z dobre pół godziny zupełnie bez celu, serio jestem aż taki głupi, że nie potrafię wymyślić nic romantycznego? Nie chcę zwalać winy na Ludmi, ale to jej wina, bo przy niej nie mogę się skupić i wymyślić nic konkretnego, więc nie może mieć do mnie pretensji. No ale Heredia, ogarnij się i wymyśl coś w końcu, przecież to nie musi być nic wypasionego, wystarczy, że będziecie razem i w ogóle.
- Ludmi, co chcesz robić? - zapytałem. No pięknie, jaki ja jestem głupi, od razu się zorientuję, że nie mam pomysłu na to spotkanie. Geniusz ze mnie nie ma co.
- Chcę porozmawiać - odparła dość poważnie, trochę się zmartwiłem, no bo coś musiało się stać i chyba domyślałem się o co jej chodzi. Cholera. Ciężko będzie to powiedzieć..
- Dobrze - odpowiedziałem po chwili. - Chodźmy tam - dodałem i wskazałem na ławkę, która stała niedaleko. 
- Tommy - zaczęła spokojnie. - Co się dzieje?
- Ale o co chodzi? - zapytałem udając, że zupełnie nie wiem o czym mówi. Chcę jej powiedzieć i całej reszcie też, ale nie wiem jak..
- Tomas, proszę Cię, nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi - powiedziała błagalnie. - Przecież widzę, że coś jest nie tak, ostatnio mało czasu spędzamy razem.. Powiesz mi co się dzieje?
- Okej - powiedziałem zrezygnowany, przecież musiałbym jej to powiedzieć. - Mój tata wrócił z Hiszpanii.. - zacząłem.
- To świetnie - krzyknęła niesamowicie uradowana Ludmi i klasnęła w dłonie. - Dlaczego się nie cieszysz? - zapytała kiedy trochę opanowała emocje.
- No bo.. - zacząłem znowu. Cholera, przecież to nie takie trudne do powiedzenia, a jednak, nie może mi to przejść przez gardło. -  On nie wrócił na stałe, tylko na jakiś czas, a później chce nas zabrać ze sobą do Madrytu, bo twierdzi, że tam będzie nam lepiej - powiedziałem tak szybko, że sam nie wiele zrozumiałem ze swojej wypowiedzi. Ludmi jednak doskonale wszystko zrozumiała, siedziała a na jej twarzy było widać coraz więcej smutku, a oczy całe miała zaszklone łzami - Proszę Cię, nie płacz - dodałem i blado się uśmiechnąłem. - Coś wymyślę - moja dziewczyna nic nie powiedziała, tylko przytuliła się do mnie.
W tym samym czasie.
Maxi
- Naty, gdzie mnie ciągniesz? - zapytałem cały czas idąc za moją dziewczyną.
- Drepczesz za mną jak Maite - uśmiechnęła się do mnie. - A tam gdzie idziemy to niespodzianka - dodała.
- Coś czuję, że ma to coś wspólnego z moją siostrą - powiedziałem nie patrząc na nią, ale wyczułem, że mam racje. - Poważnie? Urwaliśmy się od grupy szpiegów tylko po to, żeby spędzić czas z Maite?
- Maxi! - prawie krzyknęła Naty. - Przecież coś jej obiecałeś.
- Co? - zapytałem zdziwiony i od razu tego pożałowałem, bo Naty zgromiła mnie wzrokiem. Cholera jak zwykle o czymś zapomniałem. - Oj no proszę, powiedz mi, bo nie pamiętam.
- Masz trochę czasu, żeby sobie przypomnieć - powiedziała surowo dziewczyna i ruszyła przed siebie. Znowu dreptałem za nią jak mała dziewczynka i rozmyślałem o tym, co obiecałem swojej siostrze. Przecież ja jej już tyle rzeczy obiecałem, że w życiu sobie tego nie przypomnę, a zaraz będziemy pod moim domem. Naty mogłaby być trochę bardziej po mojej stronie.
- Zawsze jestem po Twojej stronie - powiedziała nagle moja dziewczyna. Teraz jeszcze czyta mi w myślach, jeszcze czegoś o niej nie wiem? - Nie czytam Ci w myślach, po prostu gadasz na głos - dodała szeroko się uśmiechając. No i wszystko jasne.
- To powiesz mi, co jej obiecałem? Proszę, serio nie pamiętam - zrobiłem maślane oczka z nadzieją, że uda mi się ją przekonać.
- No dobra, niech Ci będzie, ale nie myśl, że dałam się złapać na te Twoje oczka - powiedziała i zachichotała. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że ten dźwięk, to najwspanialszy dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałem. - Obiecałeś jej, że w trójkę pójdziemy dziś to tego ogromnego wesołego miasteczka, które się ostatnio rozłożyło niedaleko Studio.
- WŁAŚNIE! - krzyknąłem. - Już pamiętam. Chodź, szybko - dodałem i zacząłem biec ciągnąc moją dziewczynę za sobą. Jak mogłem o tym zapomnieć. Po dosłownie dwóch minutach byliśmy w moim domu. - Maite! - zacząłem się drzeć jak nienormalny gdy weszliśmy do środka.
- Maximiliano, przestań krzyczeć - powiedziała moja mama wychodząc z kuchni. - Pali się czy co?
- Nie - uśmiechnąłem się. - Gdzie Maite?
- Tu! - powiedziała radośnie schodząc ze schodów. - Naty! - krzyknęła i przytuliła się do niej.
- Koniec tych czułości, wychodzimy - zarządziłem.
- Gdzie? - dopytywała moja mama.
- Do wesołego miasteczka - wyjaśniłem.
- Poczekaj chwilę, przebiorę ją - powiedziała szybko mama i porwała Maite na górę. Po około 5 minutach w trójkę wychodziliśmy z domu. Zapowiadał się fantastyczny wieczór z dwiema najlepszymi kobietami w moim życiu. 
- Już nam tak nie słodź - powiedziała roześmiana Naty, trzymając Maite za rączkę. Cholera znowu gadam na głos.
Lena
Siedziałam razem z Braco w moim pokoju. Za dwa dni wyjeżdżamy, strasznie będę tęsknić za całą naszą paczką, za Studio i w ogóle za wszystkim. Całe szczęście Braco jedzie ze mną, chociaż nie wiem czy to jest dobry pomysł, przecież przeze mnie musi zrezygnować ze Studio, zostawić przyjaciół, rodzinę. Nie mogę mu tego zrobić.
- Braco.. - zaczęłam dość niepewnie, mruknął coś w odpowiedzi, co znaczy, że mnie słucha chociaż na mnie nie patrzy. Spojrzałam na jego zdjęcie stojące przy moim łóżku. - Nie możesz ze mną jechać - powiedziałam wreszcie cały czas patrząc na zdjęcie. Czułam, że mi się przygląda, ale nie miałam odwagi odwrócić wzroku i spojrzeć mu w oczy.
- Słucham? - zapytał w jego głosie słyszałam zdezorientowanie i wcale mnie to nie zdziwiło, no bo przecież za chwile mamy wyjechać a ja wyskakuje z czymś takim. - Dlaczego? - zapytał siadając obok mnie i obejmując mnie ramieniem.
- Nie mogę pozwolić na to, żebyś rezygnował dla mnie ze wszystkiego - powiedziałam szybko cały czas nie odwracając głowy w jego stronę. 
- Z niczego nie rezygnuję - powiedział a ja wyczułam, że się uśmiecha. - Przecież nadal będę tańczył, ale nie to jest najważniejsze - dodał i na chwilę przerwał, czym zwrócił moją uwagę. Szybko odwróciłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
- Nie? - zapytałam, teraz to ja byłam zdezorientowana. - Przecież taniec jest Twoim życiem - powiedziałam.
- Uwielbiam tańczyć, ale to Ty jesteś moim życiem, najważniejsze jest to, że będę z Tobą - powiedział szeroko się uśmiechając, a ja spuściłam głowę czując, że moje policzki robią się coraz bardziej czerwone. - Dlatego za dwa dni wyjedziemy razem w Twoją trasę koncertową i będzie super - dodał bardzo rozentuzjazmowany. - Ślicznie wyglądasz gdy się rumienisz - szepnął mi na ucho, a ja spłonęłam jeszcze większym rumieńcem, ale odpowiedziałam uśmiechem na jego uśmiech. To takie cudowne być z kimś takim, w pół minuty rozwiał wszystkie moje wątpliwości. Strasznie się cieszę, teraz już o nic nie muszę się martwić.
Naty
Jesteśmy w wesołym miasteczku dopiero z dwie godziny, a ja się czuję jakbym tu była z czwarty dzień. Nie chcę narzekać, bo świetnie się bawię. Ale Maite ma tyle energii i wszędzie chce iść, na każdą karuzelę, zjeżdżalnię, chce robić dosłownie wszystko. Całe szczęście na większość karuzeli jest za mała. Właśnie na nich czekam, bo poszli kupić bilety na kolejną karuzelę, ja wolałam poczekać na ławce i chwilę posiedzieć. Skąd Maite bierze tyle energii, ja mam już dosyć i widzę, że Maxi też ledwo daje radę, no ale czego on nie zrobi dla swojej małej księżniczki. Fajnie, że spędza tyle czasu ze swoją młodszą siostrą, widać, że będzie dobrym ojcem. Matko o czym ja myślę. Mamy po 19 lat, ogarnij się dziewczyno - skarciłam się sama w myślach.
- Przepraszam - z moich myśli wyrwał mnie jakiś chłopak, który pojawił się obok jakby wyrósł spod ziemi. - Nie chcę przeszkadzać i pewnie wyda Ci się to dziwne, ale mam dla Ciebie propozycję.
- Dla mnie? - zapytałam zdziwiona, jaką ktoś może mieć propozycję dla mnie.
- Tak - odparł i się uśmiechnął. - Nie chcę wyjść na jakiegoś prześladowcę, ale już wcześniej zwróciłem na Ciebie uwagę i bardzo spodobał mi się Twój uśmiech - dodał, a ja się lekko zarumieniłam. Fajnie słyszeć takie komplementy, ale o co mu chodzi? - Może zechciałabyś.. - nie dokończył, bo przerwał mu mocno wkurzony Maxi, który stanął tuż zanim.
- Nie, nie zechciałaby - zagrzmiał mój chłopak, nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby mówił takim tonem, trochę się przestraszyłam, Maite chyba też, bo szybko wyrwała swoją rączkę z jego uścisku i podbiegła do mnie. Chłopak który do mnie podszedł patrzył to na mnie, to na niego i zupełnie nie wiedział co ma zrobić, wyciągnął z kieszeni jakąś karteczkę, podał mi ją i odszedł. Nawet nie patrzyłam na to, co trzymam w dłoni, cały czas patrzyłam się na Maxi'ego. - Kto to był? - zapytał trochę spokojniejszym głosem.
- Nie wiem - odparłam zgodnie z prawdą. - Czekałam na was, a on do mnie podszedł, nawet nie wiem czego chciał - dodałam i spojrzałam na kartkę, którą mi wręczył.
- Co tam masz? - zapytał Maxi podchodząc bliżej i patrząc na kartkę, na której widniało nazwisko i adres studia fotograficznego. - Chciał Cię zaprosić na sesję, czemu się nie zgodziłaś?
- Pewnie dlatego, że ktoś w bardzo brutalny sposób przerwał naszą rozmowę - powiedziałam przewracając oczami. - Macie te bilety?
- Mamy - zawołała Maite i klasnęła w rączki. - Idziemy - zarządziła mała, z nią nie warto dyskutować, bo i tak jest się na straconej pozycji.
- Jeszcze o tym pogadamy - szepnął mi Maxi na ucho, złapał Maite za rączkę i poszliśmy w stronę karuzeli. O czym on chce rozmawiać, przecież ja nawet nie zamierzam się zgodzić na tą sesję. Przecież to ja Naty, zawsze stałam z boku, niewidoczna, zawsze byłam cieniem Fran, Cami i Ludmi, niby się z nimi przyjaźniłam, ale to zawsze one grały pierwsze skrzypce, a ja stałam na uboczu. A może to czas najwyższy, żeby wyjść z tego cienia, żeby to mnie w końcu ktoś zauważył, może.. Ale raczej nie mam tyle odwagi, by to zrobić. Sama nie wiem, co o tym myśleć.. Do końca dnia byłam zupełnie nieobecna, cały czas rozmyślałam o tej sesji, całe szczęście Maxi był pochłonięty zabawą z Maite, więc nie zauważył mojego zamyślenia..
Violetta
Po tym jak zgubiliśmy Ludmiłe i Tomasa, a Naty i Maxi gdzieś nam uciekli poszłam z Leonem do mojego domu, w którym było bardzo cicho. To dziwne, przecież jest środek tygodnia, ale z drugiej strony, to fajnie, bo mam Leona tylko i wyłącznie dla siebie i nikt nie będzie nam przeszkadzał. Staliśmy tak patrząc sobie w oczy, nie musieliśmy ze sobą rozmawiać, bo wszystko dało się wyczytać z oczu, one są zwierciadłem naszej duszy, już mieliśmy się pocałować, gdy nagle ze schodów zbiegł Louie.
- To co robimy? - krzyknął stając jak najbliżej nas. Kiedyś go zabije za to krzyczenie do uszu, mało przez niego nie ogłuchłam. 
- A już myślałem, że będziemy sami - szepnął mi do ucha Leon, po czym spojrzał mi w oczy, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Ja jak zwykle się zarumieniłam i spuściłam głowę. Brawo Castillo, jak zawsze spaliłaś buraka. Chciałabym kiedyś się nie zarumienić i po prostu odpowiedzieć mu uśmiechem, ale chyba nie potrafię. Leon właśnie tak na mnie działa, za każdym razem jest to samo..
- Długo tak będziecie stać i milczeć? - zapytał Broadway przerywając ciszę. Najpierw krzyczy, teraz przerywa ten mimo wszystko magiczny moment, zabiję tego mojego kuzyna, prędzej czy później to zrobię. 
- Idź sobie - warknęłam, a potem uświadomiłam sobie, jaki właśnie wydałam z siebie odgłos. - Przepraszam - bąknęłam i znowu spuściłam głowę. Chociaż w sumie nie miałam za co przepraszać, nic takiego nie zrobiłam, ale z drugiej strony ja się tak nie zachowuje. Znowu pogrążyłam się w swoich myślach, które przede wszystkim zajmował Leon Verdas, rozmyślając o nim zapominałam o całym świecie, nie ważne, że ten oto boski Leon stoi obok mnie i mnie obejmuje, gdy pogrążałam się w myślach nic innego nie miało znaczenia..
Marco
Pożegnałem się z Fran i poszedłem do domu. Kiedy tak sobie powoli szedłem, coś sobie przypomniałem. Razem z chłopakami mieliśmy napisać piosenkę z okazji nowej nazwy i w ogóle. Zupełnie o tym zapomnieliśmy. Szybko wyciągnąłem telefon i napisałem do wszystkich, bo pewnie też o tym zapomnieli. Każdy z nas był pochłonięty swoją dziewczyną albo wyjazdem czy innymi problemami i piosenka zeszła na dalszy plan. Całe szczęście sobie przypomniałem, coś się wymyśli. Szybko wystukałem wiadomość "Musimy się spotkać. Zapomnieliśmy o piosence do Studio. Trzeba coś wymyślić.. W Resto za 10min." i wysłałem do Leona, Maxi'ego, Broadway'a, Tomasa, Napo, Andresa i Diego.
Leon, Maxi, Broadway, Tomas, Napo, Andres i  Diego (w tym samym czasie - reakcja na sms-a)
- O cholera, zupełnie zapomniałem! - krzyknąłem.
Leon
- O czym? - zapytała zdziwiona Viola. 
- To nic takiego - odpowiedziałem szybko i spojrzałem na Broadway'a. - Muszę już iść. Widzimy się jutro? - zapytałem z nadzieją, że nie będzie pytała gdzie idę i w ogóle.
- Pewnie - odparła z uśmiechem, przytuliła mnie mocno  i poszła do swojego pokoju.
Razem z Broadway'em poszliśmy do Resto.
Lara
Po co ona poszła do tej głupiej szkoły, teraz wszystko się wyda i nie będę mogła rozwalić związku Leona i Violetty, jak spotkam tą moją głupią siostrę, to normalnie nie wiem co z nią zrobię..
- Lora! - wrzasnęłam na cały dom. Wiedziałam, że rodzice są w domu, ale teraz jakoś mnie to nie obchodziło. Moja siostra, jak zwykle, w żółwim tempie szła do mojego pokoju. Ona robi to specjalnie, chce mnie wkurzyć jeszcze bardziej. - Dlaczego tam poszłaś? - zapytałam, a właściwie krzyknęłam, gdy już łaskawie znalazła się w moim pokoju i zamknęła drzwi.
- Pewnie dlatego, że to ja powinnam chodzić tam do szkoły, a nie ty - odparła unosząc brwi. - Nie zawsze będziesz miała to co chcesz. Uczciwie się tam dostałam i zamierzam chodzić do Studio ON Beat. A Ty jak chcesz tam chodzić, to może zapisz się na egzaminy. Chociaż takiego beztalencia to i tak nie przyjmą, więc lepiej się nie kompromituj - dodała i uśmiechnęła się chytrze. Jak ja jej nienawidzę, zawsze wszystko mi psuje. Od dziecka tak było, zawsze była najlepsza. Głupia kretynka.. Niech sobie chodzi do tej głupiej szkoły, znajdę jakiś sposób, żeby Leon Verdas był mój..


Najpierw odpowiem, na jeden z ostatnich komentarzy, pod 28. rozdziałem, który sprawił mi przykrość.
Drogi anonimie: Mam 19 lat, a nie tak jak większość blogerek 13, owszem nie tłumaczę opowiadań i mogłabym dodawać częściej rozdziały, ale pracuję. Codziennie i nie mam tyle wolnego czasu, co reszta.. Albo wychodzę z domu, kiedy wszyscy jeszcze smacznie śpicie, albo wracam gdy już smacznie śpicie. Naprawdę nie mam siły, żeby siedzieć przed kompem pół nocy  i pisać rozdziały ( a i tak większość dodaję późno w nocy..) Staram się jak mogę, ale niektórych przeciwności nie da się przeskoczyć. Poza tym ja też mam wakacje, więc jak mam okazję jechać nad jezioro, czy do babci, to, to robię. Przepraszam, że przez ponad 3tyg nic nie dodałam, jest mi wstyd, ale niestety nie miałam na to czasu po prostu.. Mam szczerą nadzieję, że te osoby, które czytały moje opowiadanie będą czytać je nadal bez względu na to, jak długo nie dodaję rozdziału. Jestem też człowiekiem a nie maszyną i czasami po prostu nie mam pomysłu na kolejny rozdział, dlatego nie dodaję..

Dziękuję za 46 komentarzy, chciałabym, żeby pod każdym rozdziałem tyle ich było :D
Oby rozdział wam się spodoba, starałam się pisać o wszystkich, mam nadzieję, że jakoś mi to wyszło ;)
Dziękuję za wszystkie nominację do LBA i Versatile, jak znajdę trochę czasu, to wszystko uzupełnię ;)
Wyjeżdżam teraz na 4 dni, ale obiecuję, że jak wrócę, to dodam nowy rozdział.
Tu macie mojego drugiego bloga, którego dopiero założyłam (pewnie ryzykownie jest zakładać drugiego bloga jak się praktycznie nie ma czasu, no ale co tam. Raz się żyję, tam będę na pewno rzadziej dodawać rozdziały, na razie jest prolog ;D)
MartuLLa.